Reklama

Odszkodowanie za skradzione i spalone auto - kiedy się nie należy

Właścicielka firmy transportowej nie dostanie odszkodowania za skradzioną, a następnie spaloną ciężarówkę, gdyż w samochodzie zostawiono dowód rejestracyjny.

Publikacja: 04.02.2013 08:15

Odszkodowanie za skradzione i spalone auto - kiedy się nie należy

Foto: Fotorzepa, RP Radek Pasterski

To ciężkie naruszenie warunków ubezpieczenia – powiedział w piątek Sąd Najwyższy (sygnatura akt: V CSK 75/12).

Samo zaś spalenie było tylko konsekwencją kradzieży.

Irena D. chciała uznania, że to nie kradzież, ale spalenie było przyczyną szkody, a przy spaleniu nie ma warunku chronienia dokumentów.

Prowadzi ona na Śląsku firmę transportową. W 2009 r. skradziono jej zaparkowaną na parkingu (obok innych samochodów tej firmy) ciężarówkę Renault Magnum. Dość szybko odnaleziono ją 70 km dalej, jednak spaloną. Ustalono też, że miała zmienione tablice rejestracyjne na czeskie.

PZU SA, w którym były ubezpieczone jej samochody, odmówił wypłaty odszkodowania ubezpieczeniowego, ponieważ w ciężarówce zostawiono dokumenty handlowe i dowód rejestracyjny pojazdu. Irena D. nawet tego nie kwestionowała, ponieważ była to stała praktyka w jej firmie. Tymczasem ogólne warunki ubezpieczenia w PZU stanowiły, że zostawianie (między innymi) dowodu rejestracyjnego w aucie zwalnia zakład z odpowiedzialności ubezpieczeniowej.

Reklama
Reklama

Powódka twierdziła jednak, że jej szkoda wynikła nie z tego, że skradziono jej samochód, bo mógł się przecież odnaleźć (co zresztą nastąpiło), ale dlatego, że został spalony. To zadecydowało o szkodzie, a zakład ubezpieczeń powinien odpowiadać za skutek zdarzenia ubezpieczeniowego.

Sądy Okręgowy i Apelacyjny w Katowicach oddaliły pozew.

W skardze kasacyjnej ubezpieczona wskazywała, że jej zaniedbania nie można zakwalifikować jako rażącego niedbalstwa. PZU rozszerzył zatem wyłączenia odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń wynikające z art. 827 kodeksu cywilnego. Przepis ten stanowi mianowicie, że zakład ubezpieczeń jest wolny od odpowiedzialności, jeżeli ubezpieczający wyrządził szkodę umyślnie bądź gdy dopuścił się rażącego niedbalstwa (chyba że umowa lub ogólne warunki ubezpieczenia stanowią inaczej).

Poza tym – argumentowała Irena D. – nie było związku między jej zaniedbaniem a szkodą, zwłaszcza spaleniem ciężarówki.

Sąd Najwyższy nie uwzględnił jednak tej argumentacji.

– Gdyby nie doszło do kradzieży samochodu, nie doszłoby też do jego spalenia, było ono więc konsekwencją kradzieży – powiedziała w uzasadnieniu sędzia Teresa Bielska-Szuster. – Jeśli zaś ogólne warunki ubezpieczenia przewidują wyłączenie odpowiedzialności zakładu w razie pozostawienia w aucie np. dowodu rejestracyjnego, to niedopełnienie takiego obowiązku jest rażącym niedbalstwem. Takie postanowienia OWU mieszczą się w ramach swobody umów i nie naruszają art. 825 k.c. Powódce odszkodowanie się zatem nie należy.

Reklama
Reklama

To ciężkie naruszenie warunków ubezpieczenia – powiedział w piątek Sąd Najwyższy (sygnatura akt: V CSK 75/12).

Samo zaś spalenie było tylko konsekwencją kradzieży.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Reklama
Praca, Emerytury i renty
Szef opublikował zdjęcie „chorej” pracownicy na weselu. Ekspert: „Nie zastanowił się”
Prawo rodzinne
Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok dla konkubentów. Muszą się rozliczyć jak po rozwodzie
Podatki
Inspektor pracy zamieni samozatrudnienie na etat - co wtedy z PIT, VAT i ZUS?
Zawody prawnicze
Deregulowanie po kawałku, czyli zmiany w e-licytacjach komorniczych
Sądy i trybunały
Minister Waldemar Żurek nie posłuchał kolegiów. Są kolejne dymisje w sądach
Reklama
Reklama