Są to: po pierwsze – biegli zmierzający do ustalenia istnienia i stopnia krzywdy (psycholodzy i psychiatrzy) – pojawiają się oni co prawda najczęściej, ale zaledwie w około połowie spraw. Po drugie – biegli z zakresu medycyny na okoliczność ustalenia uszczerbku na ciele lub rozstroju zdrowia poszkodowanego, którzy są istotni zarówno dla oszacowania wysokości zadośćuczynienia (rozmiaru krzywdy związanej z doznanymi obrażeniami), jak i ustalenia zakresu szkody na osobie. I po trzecie – biegli z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych powoływani na okoliczność ustalenia zakresu przyczynienia się pokrzywdzonego lub sprawcy do powstania szkody – jednak dowód ten jest przeprowadzany jedynie w mniej niż jednej czwartej wszystkich spraw, w których zarzut przyczynienia się został podniesiony.
Adwokat Natalia Seweryn mówi „Rzeczpospolitej", że – powodem sporu jest arbitralna decyzja firm ubezpieczeniowych.
– Wypłacają 20 proc. kwoty, która się należy – mówi „Rz".
I wyjaśnia, że w sprawach, które prowadzi, ma ugody na 20 tys. zł, kiedy de facto ofiarom należy się 50 czy 60 tys. zł. – W 95 proc. spraw wygrywamy – mówi adwokat.
Adwokat Jerzy Hajn, Kancelaria Lubasz & Wspólnicy twierdzi, że nie ma żadnego oficjalnego taryfikatora w tych sprawach. – Korzystamy z tabelki zusowskiej, ale to nie rozwiązuje naszych problemów – przekonuje. Dodaje, że przyczyn przewlekłości tych spraw można szukać w dwóch obszarach.
Po pierwsze to opinie biegłych, często nie jednego czy dwóch, krótko mówiąc opinie uzupełniające i liczne opinie świadków. Po drugie – odwołania od niekorzystnych rozstrzygnięć. Te sprawy też potrafią trwać długo.