Andrzej W., który pracował jako przedstawiciel handlowy, zażądał od właścicielki zakładu, gdzie dostarczał towar, zadośćuczynienia i odszkodowania za to, że pies znajdujący się na terenie firmy ugryzł go w łydkę. Właścicielka zakładu zapłaciła mandat karny nałożony przez policję, odmówiła jednak uznania roszczenia mężczyzny. Twierdziła, że psy są bezpańskie, a ona je tylko dokarmia.
Sąd Rejonowy w Brzezinach nie dopatrzył się jej odpowiedzialności. Uznał, że nie ma żadnego adekwatnego związku przyczynowego między pogryzieniem a działaniem lub zaniechaniem właścicielki firmy. Nie miała ona obowiązku grodzić wszystkich swoich nieruchomości, a dokarmiania bezpańskich psów nie można uznać za działanie zawinione, wprost przeciwnie, jest to zachowanie humanitarne. Sąd nie dopatrzył się też podstaw odpowiedzialności w oparciu o art. 431 § 1 kodeksu cywilnego. Zgodnie z nim, kto chowa zwierzę lub się nim posługuje, obowiązany jest do naprawienia szkody. Sąd uznał, że bezpańskie psy nie są zwierzętami chowanymi przez pozwaną, bo chów oznacza, że zwierzę jest nie tylko stale karmione przez człowieka, ale też pozostaje pod jego kontrolą. Nie można więc przypisać jej ani winy za zaistniałe zdarzenie, ani odpowiedzialności na zasadzie ryzyka za działanie zwierzęcia chowanego.