Od ubezpieczyciela sprawcy można żądać odszkodowania, które zostanie przeznaczone na leczenie w prywatnej placówce medycznej, jeżeli jest ono niezbędne. Tak wynika z najnowszego orzeczenia Sądu Najwyższego (I CSK 634/13).
Blizny trzeba usunąć
SN rozpatrywał sprawę o odszkodowanie i zadośćuczynienie, którego domagała się od TU Ergo Hestia Lidia T., potrącona na przejściu dla pieszych przez kierowcę ubezpieczonego w tym towarzystwie.
Kobieta odniosła poważne obrażenia głowy: rany, po których pozostały blizny, wybite zęby, złamana szczęka. Przez półtora miesiąca leżała w szpitalu, a kilka miesięcy nie pracowała. Ze względu na uszczerbki w wyglądzie pogorszył się jej nastrój.
Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że należy się jej 150 tys. zł zadośćuczynienia. Zasądził jednak tylko 100 tys. zł, bo towarzystwo wypłaciło dobrowolnie 40 tys. zł, a kolejne 10 tys. zł zasądził sąd karny od sprawcy wypadku (ubezpieczonego w Hestii). Sąd przyznał jej też 86 tys. zł odszkodowania na przewidywane koszty operacji korekcyjnych twarzy. Kwotę tę wyliczyli lekarze z prywatnych klinik, w których Lidia T. zamierza je przeprowadzić. A biegli sądowi przyznali, że można je wykonać.
SO powołał się na orzeczenie katowickiego Sądu Apelacyjnego, że prawa żądania zwrotu bądź wypłacenia z góry pieniędzy na koszty leczenia nie pozbawia poszkodowanego okoliczność, że zamierza skorzystać z prywatnego lecznictwa. Musi tylko wykazać, że celowe jest stosowanie zabiegów, które nie wchodzą w zakres leczenia uspołecznionego (sygn. III APr 75/91).