Pod koniec maja Norwegian zakończył restrukturyzację swych finansów nakazaną przez sądy ds. bankructw w Oslo i Dublinie, bo z powodu pandemii stracił płynność i został objęty ochroną przed wierzycielami. Zredukował załogę o kilka tysięcy ludzi, zrezygnował z zakupu nowych samolotów i zmniejszył flotę, skłonił wierzycieli do zgody na zamianę długu na udziały. Norweski rząd przyszedł mu z pomocą, w połowie 2020 r. udzielił mu gwarancji kredytowych na 3 mld koron (350 mln dolarów), następnie przyznał hybrydową pożyczkę 1,5 mld. Norwegian sam pozyskał środki finansowe emitując dodatkowe akcje.

Wkrótce po zakończeniu restrukturyzacji linia wypłaciła łącznie ok. 30 mln koron (3,5 mln dolarów) premii swym szefom za jej uratowanie —podał portal biznesowy E24.

„To świadectwo złej oceny — stwierdziła norweska minister handlu i przemysłu. — Radę dyrektorów i prezesa Geira Karlsena czeka duże zadanie wyjaśnienia tego i odbudowania reputacji Norwegiana — dodała w relacji Reutera. Karlsen awansował w ubiegłym tygodniu na prezesa ze stanowiska dyrektora finansowego linii.

Przewoźnik wyjaśnił, że wypłaty uzgodniono jako premie za wierność firmie w warunkach restrukturyzacji, aby nie odeszli w tak trudnym czasie. Nie zostały naruszone żadne warunki rządowej pożyczki — dodał w piśmie do resortu. „Państwo jako pożyczkodawca nie poniosło kosztów tych bonusów. Rekonstrukcję firmy zakończono, w maju pozyskała nowy kapitał akcyjny i ostatecznie to udziałowcy poniosą koszty, a nie wierzyciele firmy” — napisał Richard Sjoeqvist z kancelarii prawnej Bahr.