Czy branży przewozu osób grozi paraliż w związku z brakiem kierowców?
Szacuje się, że deficyt wszystkich kierowców zawodowych w Polsce sięga 150 tys. Jaką część stanowią ci z branży przewozu osób, tego nie wiem. Z pewnością jednak problem się pogłębił skoro na skutek nowych regulacji od połowy czerwca zniknęło z rynku prawdopodobnie 20–30 tys. kolejnych kierowców. Po stronie podażowej jest problem, o czym świadczy fakt, że liczba odwołanych kursów, a więc takich, kiedy klient – widząc czas oczekiwania na przyjazd taksówki – rezygnuje z zamówienia, dotyczy już co piątego kursu. Przypuszczam, że w konsekwencji tylko ciągu trzech ostatnich tygodni około miliona kursów nie zostało zrealizowanych właśnie przez zbyt długi czas oczekiwania.
Rozumiem, że to efekt obowiązujących od miesiąca znowelizowanych przepisów ustawy o transporcie, zgodnie z którą kierowcy taxi muszą posiadać polskie prawo jazdy i przebywać na terenie naszego kraju minimum pół roku?
Tak. Po 17 czerwca, gdy weszły te regulacje, zamknęliśmy dostęp do naszej platformy dla nowych kierowców, którzy nie spełniają wymogów ustawy. Zgodnie z przepisami przez trzy miesiące – do 17 września – prowadzimy ponowną, fizyczną i osobistą weryfikację kierowców, którzy już wcześniej działali na naszej platformie. Do takiej weryfikacji zobowiązane są wszystkie platformy takie jak Uber.
Czytaj więcej
Z dnia na dzień co najmniej kilka tysięcy kierowców taksówek w miastach w całym kraju zostało odciętych od zawodu. Chodzi o świadczących usługi przez aplikację przez obcokrajowców, którzy stanowili o sile takich firm jak Bolt, czy Free Now.
Wszystkie platformy przewozowe dostosowały się do zmienionych reguł już teraz, a nie od września. Uber wykorzystał lukę prawną, a do tego odpowiedzialność za niespełnienie tych wymogów ponoszą tylko wasi kierowcy.
Chciałbym jasno powiedzieć, że Uber dostosował się do nowych regulacji i wypełnia swoje zadania w tym zakresie. Czy wszystkie platformy dostosowały się do obowiązku ponownej weryfikacji kierowców, nie wiemy. Wiemy, jaki to dla nas wysiłek organizacyjny, logistyczny i finansowy, lecz zgodnie z przepisami to robimy. Informujemy i informowaliśmy już wcześniej kierowców o konsekwencjach. Ponadto przed wejściem przepisów w życie wystąpiliśmy o ich interpretację do zewnętrznych kancelarii, dysponowaliśmy również opiniami swoich prawników i na tej podstawie wypracowaliśmy strategię, co robić po 17 czerwca. Konsultowaliśmy się też z Ministerstwem Infrastruktury oraz Generalną Inspekcją Transportu Drogowego – zaprezentowaliśmy im swoje podejście do tych zmian, zostawiliśmy otwarte pole do dyskusji, czekaliśmy na ewentualne „flagi”, że coś jest niezgodne z oczekiwaniami. Do tej pory nie było takich sygnałów.
Poza tym nie jest jednak prawdą, że nic nie robimy.