Indie są jednym z tych krajów, które nie zamknęły swojej przestrzeni powietrznej dla Rosjan i bez ograniczeń przyjmują rosyjskie samoloty i rosyjskich turystów. A rosyjskim liniom nie grozi tam zajęcie samolotów należących do zachodnich firm leasingowych.
Jak pisze indyjski dziennik „Business Times”, incydent miał miejsce 13 października, kiedy 7,5-letnia maszyna Aerofłotu zbliżała się do lądowania na lotnisku im. Indiry Ghandi w Delhi w rejsie z moskiewskiego Szeremietiewa ok. godz. 23-ciej. Wtedy załoga oraz indyjskie Central Industrial Security Force of India (CISF) otrzymały komunikat, że na pokładzie podłożono bomby. Ostatecznie maszyna wylądowała w trybie awaryjnym przed 4 nad ranem czasu indyjskiego. Pasażerów i załogę ewakuowano, a samolot został dokładnie sprawdzony i okazało się, że ładunków wybuchowych nie było, a alarm był fałszywy.
Czytaj więcej
Pod naciskiem pasażerów, innych przewoźników i regulatorów ruchu lotniczego Lufthansa wycofała się z zakazu umieszczania na nadawanych bagażach zawieszek umożliwiających łatwiejsze odnalezienie go w przypadku, gdyby zaginął.
Było to kolejne zakłócenie w połączeniach lotniczych Rosji z zagranicą. W kwietniu, w dwa miesiące po inwazji tego kraju na Ukrainę, kilkakrotnie odnotowano alarmy bombowe w samolotach serbskich linii Air Serbia lecących z Belgradu do Moskwy i St Petersburga. Tyle że wówczas informacje były wysyłane jeszcze zanim samoloty wystartowały, ale rejsy były najczęściej odwoływane. Ostatecznie serbskie linie, które doskonale zarabiały na tych połączeniach, zmniejszyły liczbę lotów z Belgradu do Moskwy, St Petersburga, Krasnodaru, Rostowa i Kazania.