Ethiopian Airlines to wiodący afrykański przewoźnik i razem m.in. z Lufthansą Swissem i LOTem są członkiem sojuszu lotniczego Star Alliance.
Samolot Ethiopiana wystartował z Chartumu w Sudanie i piloci, zgodnie z procedurą po osiągnięciu wysokości przelotowej, włączyli autopilota. Wtedy obaj piloci postanowili uciąć sobie drzemkę, bo maszynę prowadził komputer. Boeing doleciał do lotniska w Addis Abebie, ale nadal znajdował się na zbyt dużej wysokości, by mógł lądować. Kontrolerzy lotów usiłowali kilkakrotnie skontaktować z kokpitem, ale bez powodzenia. Po jakimś czasie , kiedy maszyna przelatywała nad pasem startowym, autopilot sam się wyłączył i ten sygnał obudził obu jednocześnie i kapitana i pierwszego oficera, a samolot wylądował za drugim podejściem z 25-minutowym opóźnieniem.
Ethiopian Airlines w komunikacie podały jedynie, że trwa wyjaśnianie przyczyn incydentu i że nikomu nic się nie stało. A w dzisiejszych czasach niespełna półgodzinne opóźnienie nie jest niczym nadzwyczajnym.
Czytaj więcej
Nie ma co liczyć na koniec kłopotów na największych lotniskach ani na spadek cen biletów. Przewoźnicy skupili się na poszukiwaniu nowych uzasadnień dla podnoszenia cen.
Najprawdopodobniej jednak piloci zasnęli za sterami, bo byli zmęczeni, co jest ostatnio dużym problemem w liniach lotniczych. Z powodu braku personelu i to już nie tylko w Afryce, ale również w Ameryce Północnej, Europie i Azji, załogi często pracują po kilka dni i mają skrócony czas na niezbędny wypoczynek.