Car-sharing już po zapaści. Nowi gracze w Polsce

Pandemia mocno przetrzebiła rynek aut na minuty w naszym kraju – na polu pozostały trzy wiodące floty: Traficar, Panek i 4Mobility. Do tej grupy mogą dołączyć Uber i Bolt – ustaliła „Rzeczpospolita".

Publikacja: 17.02.2022 21:00

Car-sharing już po zapaści. Nowi gracze w Polsce

Foto: materiały prasowe

Rynek współdzielonych samochodów nad Wisłą ostro się skurczył. Mająca krótką, ledwie sześcioletnią historię branża przeżywa trudne chwile. Po tym, jak w dobie pandemii wycofały się z niego litewski CityBee, niemiecki innogyGO, a także floty aut na minuty Omni, czy nieco wcześniej Vozilla i Click2Go, teraz do tego grona dołączył EasyShare. Jak podaje serwis Autonaminuty.org, licząca w szczytowym okresie 200 pojazdów (m.in. w Łodzi i Poznaniu) sieć zamknęła usługi (nam nie udało się skontaktować z centralą spółki). Tym samym na polu pozostały już tylko trzy firmy – związana z PGE spółka 4Mobility, Panek i Traficar, przy czym ten pierwszy operator też ogranicza zasięg (wycofał się z Siedlec i Rzeszowa).

Wbrew pozorom branża wychodzi już z zakrętu, na jakim się znalazła. A perspektywy są obiecujące. To dlatego na celownik polski rynek car-sharingu wzięli giganci. Jak się dowiedzieliśmy, swoje usługi w tym zakresie mogą uruchomić znane z przewozu osób i dostaw międzynarodowe firmy – Uber i Bolt.

Czytaj więcej

Polski pojazd ominie korki w Singapurze. Czas mikroaut

Giganci w blokach

Estońska spółka szuka właśnie menedżerów odpowiedzialnych za rozwój biznesu najmu aut na minuty w naszym kraju. W warszawskim oddziale na razie nie ujawniają szczegółów dotyczących wejścia w nowy segment, choć rzeczniczka firmy Martyna Kurkowska przyznaje, że taki plan istnieje. – Polska pozostaje silnym kandydatem do potencjalnej ekspansji Bolt Drive – potwierdza.

Pilotażowo Bolt Drive działa już w Estonii. Z kolei w Australii inny gigant przygląda się nowemu dla siebie sektorowi. Mowa o Uberze, który przejął tam firmę Car Next Door – platformę współdzielenia samochodów, ale w nieco innej formule, tzw. P2P (peer-to-peer), która oferuje wypożyczenie pojazdu bezpośrednio od właściciela. Dzięki temu właściciele aut mogą w łatwy sposób udostępnić swój pojazd pod wynajem i usługi współdzielone. To nowatorski koncept, który szybko podbija kolejne rynki. I wkrótce może on w wydaniu Ubera zawitać nad Wisłą. Jak wyjaśnia nam Iwona Kruk, rzeczniczka Uber Poland, firma ta od wielu lat pracuje nad rozszerzaniem portfolio usług oferowanych za pośrednictwem aplikacji.

– To odpowiedź na wyzwania współczesnego świata i potrzeby użytkowników oraz rozwój idei multimodalności – zaznacza. I wskazuje, że przykładem tego typu działań jest m.in. przejęcie Car Next Door. – Obecnie nowa usługa będzie rozwijana w Australii, niemniej nie wykluczamy rozszerzenia usługi na pozostałe rynki – dodaje Kruk.

Nadzieja w strefach

Światowy rynek car-sharingu rośnie w szybkim tempie. Tylko w ub.r. jego dynamika przekroczyła 40 proc. W naszym kraju, mimo zapaści, z jaką mieliśmy do czynienia w branży w ostatnich latach, perspektywy też są obiecujące. Eksperci prognozują, że do 2025 r. liczba rodzimych użytkowników car-sharingu wzrośnie z 630 tys. do blisko 2 mln osób. Optymistami są też przedstawiciele „wielkiej trójki" firm, które zdominowały rynek w Polsce (4Mobility, Panek, Traficar).

4Mobility w ub.r. przetrwało zawieruchę, a nawet zwiększyło przychody (dla porównania w pandemii obroty niektórych przedsiębiorstw z tego sektora stopniały o 80 proc.). Co prawda biznes wygenerował spółce ponad 3,5 mln zł straty, ale nie oznacza to, że rynek się wygasza. 4Mobility w IV kwartale rok do roku ograniczyło straty aż o 71 proc. Paweł Błaszczak, prezes spółki, podkreśla, że w całym 2021 r. firma zwiększyła przychody z usług o 45 proc. Liczba klientów wzrosła o 5 proc.

Eksperci wskazują, że rynek przeszedł naturalną selekcję i dojrzał, a teraz czas, by wyjechał na prostą. Traficar, jeden z konkurentów 4Mobility, który ma nad Wisłą flotę liczącą ponad 2,5 tys. pojazdów, w tym ponad 300 „elektryków", spore nadzieje wiąże z wprowadzeniem tzw. stref czystego transportu, które mają powstać w dużych miastach (pod koniec 2022 r. ma ona zostać wdrożona np. w Krakowie). Ograniczenia w poruszaniu się samochodami starszego typu w miastach to szansa na rozwój transportu współdzielonego. Efektem będzie dynamiczny wzrost flot aut na minuty. Według Polskiego Instytutu Ekonomicznego liczba pojazdów wypożyczanych w systemie car-sharingowym w Polsce (dziś sięga ona 3,6 tys. samochodów) wzrośnie do 2025 r. o ponad 130 proc.

Konrad Karpiński, dyrektor firmy Traficar

Pandemia pokazała, że bardzo duża część użytkowników wybierała car-sharing ze względów bezpieczeństwa. Chcąc uniknąć transportu publicznego, decydowali się na samochody współdzielone. Aby sprostać tym oczekiwaniom, nie tylko utrzymaliśmy wysoką dostępność pojazdów, ale też zainwestowaliśmy w nową aplikację mobilną, rozwijaliśmy obecne rynki, a także otwieraliśmy nowe. Co więcej, powiększyliśmy flotę Traficara i wprowadziliśmy nowe modele samochodów, w tym elektryczne. Car-sharing to przyszłość. Doświadczenia europejskie ze strefami czystego transportu wskazują na tendencję zamiany tradycyjnego środka komunikacji – auta – na korzyść transportu publicznego, ale i właśnie współdzielonego.

Polacy wypożyczą własne auta?

Car-sharing w wersji peer-to-peer zyskuje na popularności. Nowy trend przyjął się w Polsce. Samochód, który długo stoi, zużywa się i generuje koszty, a po dłuższym postoju wiele elementów może nawet odmówić posłuszeństwa. Co zrobić więc z nieużywanym pojazdem? Wynająć. Z taką ideą na nasz rynek weszła czeska platforma HoppyGo. Firma podaje, że jeden z użytkowników aplikacji w ciągu ostatnich sześciu miesięcy wynajął swoje auto ponad 40 razy. – Na wynajem niejednokrotnie przeznaczane jest drugie domowe auto, które często stoi w garażu. Ich właściciele z reguły wynajmują je po atrakcyjnych stawkach, dzięki czemu użytkownicy chętnie z nich korzystają – mówi Piotr Boguszewski, szef HoppyGo Polska. Platforma podaje, że średni miesięczny przychód wynajmujących wynosi 430 zł, ale 40 proc. wypożyczeń jest za mniej niż 100 zł za dobę.

Rynek współdzielonych samochodów nad Wisłą ostro się skurczył. Mająca krótką, ledwie sześcioletnią historię branża przeżywa trudne chwile. Po tym, jak w dobie pandemii wycofały się z niego litewski CityBee, niemiecki innogyGO, a także floty aut na minuty Omni, czy nieco wcześniej Vozilla i Click2Go, teraz do tego grona dołączył EasyShare. Jak podaje serwis Autonaminuty.org, licząca w szczytowym okresie 200 pojazdów (m.in. w Łodzi i Poznaniu) sieć zamknęła usługi (nam nie udało się skontaktować z centralą spółki). Tym samym na polu pozostały już tylko trzy firmy – związana z PGE spółka 4Mobility, Panek i Traficar, przy czym ten pierwszy operator też ogranicza zasięg (wycofał się z Siedlec i Rzeszowa).

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Maciej Lasek: Budowa CPK oznacza koniec Lotniska Chopina na Okęciu
Transport
Kubańskie linie lotnicze uziemione. Argentyńskie firmy odmówiły dostaw paliwa
Transport
Dobry kwartał Airbusa i kolejne problemy Boeinga
Transport
Koniec handryczenia się z liniami lotniczymi. Odszkodowania szybko i online
Transport
Tor wodny z i do portu w Baltimore odblokowany
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?