- Chcę podkreślić, że Centralny Port Komunikacyjny nie będzie lotniskiem opartym o przewozy cargo – powiedział w rozmowie z Business Insider Polska Marcin Horała, wiceminister infrastruktury i pełnomocnik rządu, ds. CPK. W CPK będzie większe cargo, natomiast to nie znaczy, że to będzie lotnisko typu towarowego - zapewnił.

Co się zatem zmieni w projekcie CPK pod wpływem prognoz uwzględniających wpływ pandemii COVID-19 na ruch lotniczy? Według Marcina Horały przede wszystkim zmieni się podział procesu inwestycyjnego na fazy – etapów będzie więcej. Dotychczas zakładano dwa: początkową przepustowość do 47 mln pasażerów rocznie i w drugim etapie 100 mln pasażerów rocznie. W wyniku kryzysu wywołanego COVID-19, ten pierwszy etap będzie zakładał mniejszą przepustowość. Zaś drugi, w którym przepustowość nowego lotniska, będzie wynosić 100 mln pasażerów rocznie, to odległa przyszłość. W bliższej przyszłości może pojawić się potrzeba rozwoju CPK do poziomu 50-60 mln pasażerów rocznie. To właśnie byłby nowy, wcześniej nieprzewidziany, etap inwestycji – podkreśla wiceminister.

- Dziś przewidujemy na podstawie prognoz, że w pierwszym etapie działalności CPK prawdopodobnie będzie nieco mniej pasażerów, niż zakładaliśmy, natomiast dużo, dużo więcej cargo, niż wcześniej przewidywaliśmy, bo ten rynek się bardzo dynamicznie rozwija – powiedział Horałą w wywiadzie dla Business Insider Polska.

Z aktualnych prognoz wynika, że znaczenie komponentu cargo w CPK będzie dużo większe niż zakładano pierwotnie. - Rozmawiamy z kilkoma podmiotami, jak choćby PKP Cargo, ale również z armatorami, o tym, by w bliskiej okolicy Centralnego Portu Komunikacyjnego, powstał kolejowy terminal cargo, tzw. suchy port. Lokalizacja będzie bardzo dobrze skomunikowana, można powiedzieć, że na Jedwabnym Szlaku, bo na linii z Małaszewicz – mówi Horała.