- Dziś 70 proc. Dalekiego Wschodu nie jest zabezpieczone lotniczymi połączeniami. Z 470 lotnisk i lądowisk, które istniały w 1991 r (rozpad ZSRR-red), pozostała jedna szósta. Brak połączeń to zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców Dalekiego Wschodu; istotna przeszkoda w rozwoju regionu - przyznał Jurij Trutniew przedstawiciel prezydenta Rosji na Daleki Wschód podczas narady na Kamczatce z udziałem gubernatorów dalekowschodnich regionów.
Urzędnik dodał, że z powodu "poważnych błędów poprzedniego kierownictwa ministerstwa transportu, w latach 2015-2017, dofinansowania nie dostały 42 lądowiska Dalekiego Wschodu". A to oznaczało ich zamknięcie.
Nie tylko lotnisk brakuje na Dalekim Wschodzie. Także drogi są w fatalnym stanie, z powodu wielkich cięć dotacji przyznanych wcześniej z budżetu państwa. Np. jeżeli w 2013 r Chabarowski Kraj otrzymał na remonty dróg ponad 4 mld rubli, to w 2017 r - 527 mln rubli. A warto wiedzieć, że drogi na Dalekim Wschodzie, ze względu na surowy klimat, muszą być remontowane po każdej zimie. Sytuacja zaczęła się psuć po aneksji Krymu przez Rosję. Pieniądze przeznaczone na Daleki Wschód popłynęły strumieniem na odebrany bezprawnie Ukrainie półwysep.
Trutniew podał, że fatalny stan dalekowschodnich dróg był pośrednią lub bezpośrednią przyczyną śmierci blisko tysiąca mieszkańców regionu w minionym tylko roku.
Zła sytuacja jest też w dostępie do surowca, którego Rosja ma w bród - czyli do gazu ziemnego. Gazprom, który ma w Rosji ponad 730 tys km sieci gazowych (to tyle ile wynosi droga z Ziemi na Księżyc i z powrotem) i odpowiada za gazyfikację, nie inwestuje w sieci do trudno dostępnych osad, wsi i miasteczek Dalekiego Wschodu. W rezultacie ponad 60 proc. mieszkańców regionu nie może korzystać z gazu.