Iga Świątek nie dała szans Magdzie Linette. Wystarczyła godzina

Iga Świątek nie dała w Pekinie szans Magdzie Linette, zwyciężyła 6:1, 6:1 i w ćwierćfinale spotka się z Caroline Garcią lub Anheliną Kalininą.

Publikacja: 05.10.2023 03:00

Iga Świątek wygrała już 60. mecz w sezonie

Iga Świątek wygrała już 60. mecz w sezonie

Foto: Pedro PARDO/AFP

Nie było wielu polskich meczów na poziomie turniejów WTA 1000, ten w stolicy Chin miał zaledwie numer dwa, początek dały dawno temu, w 2009 roku w Dubaju, siostry Radwańskie (Urszula wygrała wówczas niespodziewanie z Agnieszką 6:4, 6:3).

Drugi zapis nie jest jednak tak zaskakujący. Kibice czekający na dwa lub trzy zacięte sety między Igą Świątek i Magdą Linette mocno się rozczarowali wynikiem spotkania pierwszej i drugiej rakiety polskiego tenisa, choć były nieliczne chwile, gdy pani Magda pokazywała zagrania na poziomie swej młodszej rywalki.

To nie był dzień Magdy

Początek meczu od razu dał podpowiedź, że pierwsze spotkanie Igi i Magdy w WTA Tour będzie jednostronne. Świątek ze znaną powszechnie energią ruszyła po punkty, Linette na jej tle wydawała się znacznie bardziej przejęta spotkaniem, spięta przy serwisach i o ćwierć tempa wolniejsza przy większości wymian. Tyle wystarczyło, by Iga objęła szybko prowadzenie 5:0, dopiero jeden ładny gem serwisowy jej rywalki spowodował, że nie oglądaliśmy seta wygranego do zera, ale przewaga nr 2 na świecie była oczywista w każdej fazie gry.

Czytaj więcej

Mirosław Żukowski: Co gryzie dziś Igę

Drugi set przebiegał podobnie – Iga mocnymi returnami zyskiwała szybko inicjatywę, rządziła wymianami wedle woli, więc na tablicy po kilkunastu minutach pojawił się wynik 4:0 dla Świątek i nie było powodu, by wierzyć w jakąkolwiek zmianę sytuacji na korcie nr 2 chińskiego turnieju, znanym jako Lotus.

Magda Linette zdobyła ponownie samotnego gema przy swym podaniu, nic więcej zrobić nie mogła. 6:1, 6:1 po 66 minutach gry, trudno oceniać ten rezultat inaczej: Iga była zdecydowanie lepsza, wygrała prawie dwa razy więcej piłek, jej rywalka zagrała znacznie poniżej możliwości.

Magda Linette po latach pracy na rzecz tenisistek straciła w środę miejsce w radzie zawodniczek WTA

To nie był dobry dzień dla Magdy Linette także dlatego, że po latach pracy na rzecz pań pracujących z rakietą w ręku straciła w środę miejsce w radzie zawodniczek WTA. W tym gronie nazwiska często się nie zmieniają, w składzie rady są zatem nadal Wiktoria Azarenka, Madison Keys, Jessica Pegula, Donna Vekić, Gabriela Dabrowski i Aleksandra Krunić, doszły w tym roku Caroline Garcia i Daria Saville.

Iga Świątek ponownie pokazała, że odzyskuje formę przed wielkim finałem sezonu w Cancun. Przy okazji można zwrócić uwagę na fakt, że wygrała 60. spotkanie w sezonie. Tegoroczny bilans poprawiła do stanu 60-11, w rewelacyjnym 2022 roku zakończyła pracę z bilansem 67-9, więc ci, którzy narzekają na tegoroczne starty drugiej rakiety rankingu WTA, raczej nie mają silnych argumentów na potwierdzenie słów krytyki.

Przed meczem Polek odbyły się dwa z czterech zaplanowanych na środę spotkań 1/8 finału. Najpierw Jelena Ostapenko zwyciężyła na korcie centralnym (Diamond) czwartą tenisistkę rankingu WTA Jessicę Pegulę 6:4, 6:2. Jest to pewna niespodzianka, ale tenisistka z Łotwy miewa takie dni, gdy jej silny, ale ryzykowny tenis daje niezłe wyniki. Nieco później na korcie Lotus Ludmiła Samsonowa pokonała Martę Kostiuk 6:4, 6:7 (4-7), 7:5. Po meczu Świątek – Linette w programie było jeszcze starcie Jelena Rybakina – Mirra Andriejewa (60. WTA), w którym lepsza okazała się ta starsza, mistrzyni Wimbledonu 2022, która wygrała 2:6, 6:4, 6:1. Do połowy drugiego seta miała jednak strach w oczach, bo 16-letnia dziewczyna z Krasnojarska (dziś z Cannes) nic sobie nie robiła ze sławy i siły rodaczki grającej od dawna dla Kazachstanu.

Żadna z tych tenisistek, które wygrały w środę, nie będzie jednak rywalką Igi w piątkowym ćwierćfinale. Wyłoni ją czwartkowe spotkanie Caroline Garcia (9) – Anhelina Kalinina. Również w czwartek zagrają o awans do najlepszej ósemki Aryna Sabalenka (1), Coco Gauff (3) i Maria Sakkari (6), ta ostatnia z mistrzynią z Tokio, Weroniką Kudermietową (16).

Zaprosili Federera

W środę w Pekinie dobiegł końca rozgrywany częściowo wspólnie turniej męski z cyklu ATP 500. Choć to nie najwyższa ranga, obsadę miał niezłą, w finale znaleźli się Jannik Sinner (6) po pokonaniu 7:6 (7-4), 6:1 rozstawionego najwyżej Carlosa Alcaraza oraz Daniił Miedwiediew (2), który nie pierwszy raz okazał się lepszy od Alexandra Zvereva 6:4, 6:3.

Mecz o tytuł mistrza China Open ’23, 500 punktów rankingowych oraz premię 679 550 dolarów brutto wygrał 7:6 (7-2), 7:6 (7-2) Sinner. Dla Włocha to ważne zwycięstwo, nie tylko ze względu na nagrody, ale także dlatego, że po sześciu kolejnych porażkach, za siódmym razem wreszcie znalazł sposób na Rosjanina.

Finaliści szybko przeniosą się ze stolicy do Szanghaju, gdzie także w środę, można rzec na zakładkę, rozpoczął się przedostatni w tym roku turniej z prestiżowego cyklu ATP Masters 1000. Obecni są niemal wszyscy znaczący tenisiści, nie ma luki od 2. do 27. miejsca rankingu światowego.

Hubert Hurkacz, rozstawiony został z nr. 16, co oznacza, że pierwszą rundę ma wolną. Rywalem w drugiej będzie znów Thanasi Kokkinakis (na początek wygrał łatwo z Fabio Fogninim), z którym Polak stoczył w tym roku niezwykle trudne, ale zwycięskie mecze na starcie turniejów tego samego cyklu w Miami i Cincinnati.

Efekt frekwencyjny Rolex Shanghai Masters psuje brak numeru 1 – Serba Novaka Djokovicia, który po pełnym wielkoszlemowych sukcesów sezonie i odzyskaniu prowadzenia w rankingu ATP postanowił nie grać w Chinach i poinformował świat tenisa, że pojawi się na kortach w tym roku jeszcze tylko trzy razy: w ostatnim turnieju ATP Masters 1000 w hali Bercy w Paryżu (30 października – 5 listopada), następnie w Finałach ATP (12–19 listopada) w Turynie oraz w turnieju finałowym (21–26 listopada) rozgrywek o Puchar Davisa w Maladze.

Turniej w Szanghaju wrócił do kalendarza rozgrywek ATP po czteroletniej przerwie. Przez lata był uważany za najważniejsze wydarzenie tenisowe Państwa Środka, w przeszłości mówiono nawet o aspiracjach organizatorów sięgających Wielkiego Szlema. Teraz nikt o takich sprawach nie wspomina, ale Chińczykom bardzo zależy, żeby powrót się udał. Rywalizacja tenisistów została przedłużona do 12 dni, drabinka urosła do 96 uczestników, pula nagród wynosi ponad 10 mln dol. Nie zmienił się tylko efektowny obiekt gier – jest nim wciąż Qizhong Forest Sports City Arena, hala z kortem centralnym mieszczącym 15 tys. widzów i z dachem wzorowanym na kształtach kwiatu magnolii.

Z okazji chińskiego powrotu Szanghaju do ATP World Tour organizatorzy zaprosili do tego miejsca żywą legendę tenisa – Rogera Federera (przy okazji ambasadora sponsora tytularnego imprezy) oraz ogłosili, że mecze tenisowe związane są ściśle z obchodami chińskiego Złotego Tygodnia, który zaczął się już 1 października, czyli od dnia Święta Narodowego Chin.

Nie było wielu polskich meczów na poziomie turniejów WTA 1000, ten w stolicy Chin miał zaledwie numer dwa, początek dały dawno temu, w 2009 roku w Dubaju, siostry Radwańskie (Urszula wygrała wówczas niespodziewanie z Agnieszką 6:4, 6:3).

Drugi zapis nie jest jednak tak zaskakujący. Kibice czekający na dwa lub trzy zacięte sety między Igą Świątek i Magdą Linette mocno się rozczarowali wynikiem spotkania pierwszej i drugiej rakiety polskiego tenisa, choć były nieliczne chwile, gdy pani Magda pokazywała zagrania na poziomie swej młodszej rywalki.

Pozostało 92% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Spokój, opanowanie, zwycięstwo. Iga Świątek wygrywa w Rzymie
Tenis
W Rzymie jak w Madrycie. Będzie kolejny finał Iga Świątek - Aryna Sabalenka
Tenis
Imponująca Iga Świątek. Zagra w czwartym finale w tym roku
Tenis
Hubert Hurkacz pokonany w Rzymie. Stracił swój największy atut
Tenis
Tenisowy turniej w Rzymie. Iga Świątek i Hubert Hurkacz zwyciężają razem