Nadal pierwszego seta wygrał cudem, Zverev był agresywniejszy, prowadził wymiany, wywierał na Nadala ciągły nacisk, gdyż ten dawał mu wiele okazji do ataku zagraniami zbyt krótkimi i bez zwykłej u niego mocy.

W przerwie między setami Nadal poszedł do szatni i jego rakieta została turbodoładowana. Zaczęła się gra na wyniszczenie, w której jednak Zverev wciąż był dla trzynastokrotnego triumfatora Roland Garros równorzędnym partnerem, a nawet długo dyktował warunki, prowadził już 4:2 i 5:3, gdy zaczęło się drugie w tym meczu zmartwychwstanie Nadala. Doprowadził do stanu 5:6 i w kolejnym gemie, gdy prowadził 40:30, zdarzyło się nieszczęście. Zverev skręcił prawą nogę w kostce, padł z okrzykiem bólu na kort, po chwili zjechał z niego na wózku i wiadomo było, że to koniec meczu. Po kilkunastu minutach wrócił o kulach, by pożegnać się z publicznością, która przez całe spotkanie nie była dla niego przesadnie czuła. Wspierała Nadala w rytm orkiestry dętej z bębnem obecnej na trybunach, co poza Pucharem Davisa chyba jest przesadą. Przynajmniej na koniec kibice zachowali się przyzwoicie, wstali z miejsc i skandowali „Sasza, Sasza”. Nadal jeszcze na korcie powiedział: „Byłem w małym pokoju z Saszą, jego łzy to był trudny widok. Wiem jak bardzo walczy o swoje pierwsze wielkoszlemowe zwycięstwo. Mam nadzieje, że wygra niejeden raz. Awans do finału był oczywiście moim marzeniem, ale nie w takich okolicznościach”. Podczas konferencji prasowej Hiszpan przyznał, że przy dużej wilgotności i przy zamkniętym dachu jego atakujące zagrania nie robią takiej krzywdy jak w słońcu i Zverev mógł atakować swobodniej.

Grali ponad trzy godziny i nie skończyli nawet drugiego seta. Nadal wygrał 7:6 (10-8), 6:6, kontuzja Zvereva. Jeśli Hiszpan zwycięży w niedzielę (jego rywalem będzie Chorwat Marin Cilić lub Norweg Casper Ruud), można będzie powiedzieć, że wygrał w tym turnieju trzy finały: z Novakiem Djokoviciem, Alexandrem Zverevem i dopiero potem ten właściwy.

Polski junior Martyn Pawelski niestety przegrał w półfinale z Belgiem Gillesem Arnaudem Bailly 6:1, 1:6, 2:6. Po pierwszym secie z powodu deszczu mecz przerwano i po przerwie na kort wrócił Belg i cień chłopaka ze Śląska.