Niedawno skończyła 55 lat. – I ciągle muszę odpowiadać na pytania o „Dziewięć i pół tygodnia” – mówi ze śmiechem. Właśnie w tym głośnym filmie z 1986 roku Basinger i Mickey Rourke stworzyli jeden z najgorętszych erotycznych duetów w historii kina.
Status najbardziej pożądanej kobiety świata większości aktorek po prostu by pochlebiał. Basinger miała poważniejsze ambicje – chciała zostać doceniona jako aktorka, pozbyć się etykietek byłej miss nastolatek czy dziewczyny Bonda. Kilka razy bez skrupułów odrzuciła role, które grającym je paniom przyniosły potem sławę i pieniądze (np. „Nagi instynkt”). Nie chciała powielać podobnych postaci. Basinger stawiała na jakość, nie na ilość. Pewnie dlatego dziś nie musi się martwić o pracę.
– Zawsze ufałam swojej intuicji – mówi. – Starannie wybierałam role, robiłam sobie przerwy. Starzeję się i wciąż dostaję sporo propozycji, tylko są inne niż kiedyś: ciekawsze i bardziej wymagające. To dobry zwiastun. Byłoby wspaniale, gdyby Ameryka idąc za przykładem Europy przestała wreszcie mieć obsesję na punkcie wiecznej młodości.
Urodziła się 8 grudnia 1953 roku w miasteczku Athens w stanie Georgia, na południu USA. Rodzice związani byli z show-biznesem. Ojciec grał na trąbce w jazz-bandzie. Matka, utalentowana tancerka, występowała z baletem wodnym w filmach Esther Williams. Kiedy na świat przyszły dzieci, skończyła karierę artystyczną i poświęciła się rodzinie. Kim chciała iść w ślady matki i od trzeciego roku życia uczyła się baletu. Marzyła też o aktorstwie, ale nikt nie brał tego poważnie – była zbyt nieśmiała. Podejrzewano u niej nawet autyzm.
Żeby nieco ośmielić córkę, matka namówiła ją do udziału w konkursie na miss nastolatek. 16-letnia Kim wygrała eliminacje stanowe i pojechała na finały do Nowego Jorku. Tam wpadła w oko właścicielce renomowanej agencji modelek i otrzymała propozycję kontraktu. Początki nie były najłatwiejsze – zagubiona dziewczyna z Południa potrzebowała czasu, żeby nabrać pewności siebie.