Ma 30 lat i od dzieciństwa większą przyjemność sprawia mu obcowanie z liczbami niż ludźmi. Daniel potrafi bezbłędnie wymienić do 22500 miejsc po przecinku niewymiernej liczby Pi, w mgnieniu oka rozpoznaje liczby pierwsze. – Widzę różne rzeczy w głowie, jak zapalające się iskierki i dopiero w ostatniej chwili te iskierki mówią mi, co tak naprawdę znaczą – wyjaśnia z uśmiechem. – Widzę liczby, ale nie same cyfry, tylko obrazy: kształty i wzorki. Jak krople wody, czasem fale. Coś co odbija kształty – na pół bańka mydlana, a na pół... błysk.
Uczeni przyjęli jego oświadczenia z niedowierzaniem, sądząc początkowo, że mistrz liczenia jest albo oszustem, albo choruje na autyzm. W tej ostatniej grupie zdarzają się bowiem ludzie wybitnie uzdolnieni matematycznie, jednakże upośledzeni społecznie, niepotrafiący nawiązywać kontaktów z ludźmi. Jak się okazało – i tu Daniel jest wyjątkiem. Pochodzi z biednej, wielodzietnej rodziny. Mama opowiada, że przez pierwsze dwa lata życia doprowadził rodziców do kresu wytrzymałości psychicznej, bo nieustannie płakał.
Uspokajało go tylko miarowe kołysanie. Lekarze sądzą, że był to jeden z objawów autyzmu, choć nie wpłynął znacząco na dalsze losy chłopca. Wtedy też doświadczał silnych ataków, które zdiagnozowano jako epilepsję. – Właśnie od tamtego czasu w mojej głowie zaczęły się tworzyć obrazy – przypomina sobie Daniel. Tak pojawiło się jego niezwykłe postrzeganie liczb. W szkole podstawowej na przerwach liczył kamienie i dodawał punkty w grze w klasy.
– Liczby zawsze były dla mnie tak samo realne jak rzeczy – mówi. Widzi ich kolory, kształty, fakturę, krajobrazy – potwierdzili to naukowcy, którzy prosili go o ulepienie z plasteliny różnych liczb. Ku ich zaskoczeniu, kilkakrotnie powtarzane doświadczenie dawało za każdym razem taki sam rezultat.
– Jedynka jest bardzo jaskrawa i lśniąca. To tak jakby ktoś mi świecił prosto w oczy – wylicza Daniel. – Dwójka to ruch od prawej do lewej, jakby coś płynęło. Piątka jest jak grzmot albo dźwięk fali uderzającej o skałę. Szóstka zaś bardzo mała – to cyfra, której najtrudniej mi doświadczyć, dlatego często wygląda jak dziura albo przepaść.