Tak, bo ona jest jak wino. Stale dojrzewa i nigdy nie umrze. Ciągle rodzą się nowi fantastyczni artyści, autorzy. Nie wierzę, gdy ktoś mówi: „Kino się skończyło”. Nie. Może właśnie teraz jakiś młody chłopiec siedzi zamknięty w swoim pokoju i pisze cudowny scenariusz. We Francji, a może w Chinach, w Ameryce Południowej, nie wiem. Gdzieś ten chłopiec jest na pewno.
[b]Ciągle mówimy o kinie. A co pani robi w wolnym czasie?[/b]
Dużo czytam, to moja druga pasja. Została mi z dzieciństwa, kiedy wszystkie wakacje spędzałam u dziadków, w wielkim domu pośrodku lasu, pomiędzy Fointainbleau i Montargis. Zaszywałam się w bibliotece dziadka i czytałam. Stale wracam do moich ulubionych lektur. Do Prousta, Marguerite Duras. Ale przede wszystkim do Rosjan – Dostojewskiego, Puszkina. Poza tym słucham muzyki: Mozarta, Pucciniego, Bacha, Wagnera, Calentano...To są chwile prawdziwego szczęścia i ukojenia.
[b]A jak zamyka pani oczy i marzy, co ma pani pod powiekami?[/b]
Będzie się pani śmiała: wielkie drzewo. Niespełna rok temu przeprowadziłam się do Paryża. Wybrałam mieszkanie, przed którym rośnie takie właśnie wielkie drzewo. Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ono daje mi poczucie bezpieczeństwa.
[b]Do kina pani chodzi?[/b]
Nieustannie. W Paryżu można zobaczyć wszystko, co na świecie powstaje. Albo powstało. Na Champs Elysées królują amerykańskie hity. Ale niedaleko mojego drzewa jest Sorbona i mnóstwo małych kin, gdzie można obejrzeć największe dzieła włoskiego neorealizmu albo skromny, współczesny film koreański.
[b]Jaki był najszczęśliwszy czas w pani życiu?[/b]
Nie wiem. Odpowiem na to pytanie na łożu śmierci. Na razie żyję, więc wszystko może się zdarzyć. Może ten najszczęśliwszy czas mam jeszcze przed sobą?
[ramka][srodtytul]Fanny Ardant[/srodtytul]
W tym roku skończyła 60 lat, ale – mimo zmarszczek, których wcale nie ukrywa – stale jest piękna i pociągająca. Ma w sobie to coś, co sprawia, że przykuwa uwagę i zachwyca widzów. Lekkość, wdzięk, wewnętrzną wolność. Fanny Ardant urodziła się we Francji, wychowała w Monako, gdzie jej ojciec, oficer kawalerii, był zarządcą pałacu księcia Rainiera. Fanny chodziła do szkoły z księżniczką Karoliną, ale jako 17-latka wyjechała do Francji, żeby studiować najpierw nauki polityczne, potem aktorstwo. Na scenie debiutowała w wieku 25 lat, zyskała też mocną pozycję w kinie. Zagrała m.in. w filmach „Kobieta z sąsiedztwa” i „Byle do niedzieli” Truffauta, „Jedni i drudzy”, Leloucha, „Życie jest powieścią”, „Miłość po śmierć”, „Melo” Resnaisa, „Miłość Swanna” Schlöndorffa, „Rodzina”, „Kolacja” Scoli, „Lęk i miłość” von Trotty, „Po tamtej stronie chmur” Antonioniego, „Sabrina” Pollacka, „Elizabeth” Kapura, „Wieczna Callas” Zefirelego, „8 kobiet” Ozona.
Mieszka w Paryżu, jest matką trzech córek: Lumir (ur. 1975), Josephine (ur. 1983, ze związku z Francois Truffaut) oraz Baladine (ur. 1990).[/ramka]