49-letnia aktorka przyznaje, że bardziej niż Brytyjką czuje się dziś Francuzką, a właściwie – paryżanką. Nad Sekwanę przyjechała pod koniec lat 70. Była dziewczyną zdezorientowaną i rozczarowaną po tym, jak w szkole teatralnej w Londynie powiedziano jej, że na aktorkę się nie nadaje i lepiej będzie, jeśli poszuka sobie innego zajęcia. Dla Scott Thomas było to bolesne doświadczenie, ale nie zamierzała się poddawać. Rzuciła Londyn i poleciała do Paryża pracować jako pomoc domowa. Początkowo planowała spędzić we Francji kilka tygodni, ale znalazła powód, żeby zostać na stałe. Tym powodem było, oczywiście, aktorstwo.
Mówiąca płynnie po francusku, ambitna Kristin zapisała się do renomowanej Ecole Nationale Superieur des Arts et Technique du Theatre. Studiowała, poznawała Paryż, wyszła za mąż za Francoisa Olivennesa, lekarza ginekologa. Zaczynała od skromnych występów w teatrze i serialach telewizyjnych. Debiutem z prawdziwego zdarzenia była „Zakazana miłość” (1986), gdzie zagrała dziedziczkę wielkiej fortuny u boku muzycznej gwiazdy – Prince’a.
Film furory nie zrobił, a Scott Thomas otrzymała nominacje do Złotej Maliny w dwóch kategoriach: dla najgorszej aktorki drugoplanowej i za najgorszy debiut. Zrehabilitowała się w „Garści prochu” (1988), gdzie wcieliła się w lady Brendę Last, znudzoną małżeństwem i szukającą nowych wrażeń damę z towarzystwa. Szybko stała się etatową odtwórczynią tego rodzaju ról, szczególnie w filmach angielskich. Prywatnie, chociaż rodzina ojca miała dobre koneksje, nie zaznała w dzieciństwie luksusów życia wyższych sfer. Wprost przeciwnie.
Urodziła się w niezamożnej rodzinie pilota wojskowego. Matka – wychowana w Afryce i Hongkongu – długo nie potrafiła się odnaleźć w nowej ojczyźnie. Mieszkali w Dorset, na osiedlu wojskowym. Kiedy Kristin miała 5 lat, ojciec zginął w wypadku samolotowym. Matka ponownie wyszła za mąż, też za pilota, który sześć lat później stracił życie w niemal identycznych okolicznościach. Oba tragiczne wydarzenia późniejsza gwiazda przeżyła bardzo mocno. Jako nastolatka cierpiała na depresję, która potem, już w dorosłym życiu, powracała.
Przez kilka lat uczyła się w prywatnej szkole dla dziewcząt, jednak po śmierci ojczyma musiała wrócić do domu, bo matki nie było stać na kosztowną edukację. Chociaż jako nastolatka nie była ładna i miała problemy z nadwagą, zawsze marzyła o występach na scenie. Mając 16 lat przeniosła się do Londynu z zamiarem rozpoczęcia nauki w szkole aktorskiej. Żeby zarobić na utrzymanie, pracowała w sklepie jako sprzedawczyni. Jednak w Central School of Speech and Drama nauczyciele nie byli nią zachwyceni. We Francji było inaczej – wykładowcy, a potem reżyserzy i koledzy z branży potraktowali upartą Angielkę bez uprzedzeń. Dostała szansę, której nie zamierzała zmarnować.