Tam dowiaduje się, że jej zajęcie nie będzie polegało na podawaniu klientom kawy, lecz na ich masturbowaniu – anonimowo, w specjalnej kabinie. Kobieta jest zbulwersowana, lecz w końcu się zgadza i po krótkim przyuczeniu zabiera do pracy, przyjmując pseudonim Irina Palm. Film o takiej fabule mógłby się wydawać trywialny i obsceniczny, gdyby nie trzy istotne okoliczności.
Po pierwsze: motywacja. Maggie decyduje się na tę pracę, by zdobyć pieniądze na leczenie śmiertelnie chorego wnuczka – sprzedała już dom, żaden bank nie chce jej udzielić kredytu, a zrozpa czeni rodzice chłopca są bezradni i bierni.
Po drugie: aktorstwo. Popularna piosenkarka rockowa Marianne Faithfull gra swoją rolę tak przekonująco i z takim wdziękiem, że odtwarzanej przez nią bohaterki nie sposób potępić – przeciwnie, to ona wychodzi zwycięsko z konfrontacji z rodziną i obłudną strażniczką moralności z sąsiedztwa. Znakomicie wypadł też Miki Manojlović (znany m.in. z „Undergroun du" Kusturicy) w roli Mikiego, właściciela klubu, który pod maską cynika skrywa wrażliwą duszę.
Po trzecie: reżyseria. Belgijski filmowiec Sam Garbar ski opowiada tę historię z niezwykłym taktem i elegancją, ale i dyskretnym poczuciem humoru. Scena, w której Maggie, odziana we wzorzystą podomkę, wchodzi do obskurnej kabiny i przystępuje do „dzieła", jest rozbrajająco komiczna. Podobnie jest z rozmową kwalifikacyjną, którą przeprowadza z Maggie jej przyszły pracodawca.
Reżyser pokazuje w swoim filmie ludzi z krwi i kości, przeżywających autentyczne emocje i dramaty. Choć wziął na warsztat bardzo trudny temat, w jego opowieści nie rozbrzmiewa ani jedna fałszywa nuta, która mogłaby pozostawić niesmak.