„Olive Kitteridge" powstała na podstawie uhonorowanej nagrodą Pulitzera książki Elizabeth Strout. Prawa do jej sfilmowania kupiła aktorka Frances McDormand, żona Joela Coena, czterokrotnie nominowana do Oscara, zdobywczyni tej statuetki za kreację ciężarnej policjantki w „Fargo". W książce kolejne rozdziały są historią różnych mieszkańców miasteczka. Scenarzystka Jane Anderson mało filmowy materiał uporządkowała i spojrzała na mijający czas oczami Olive Kitteridge.
Nie był to wybór prosty. Olive poznajemy gdy ma 45 lat. Jest nauczycielką matematyki. Oschła, nieprzyjemna jest postrachem w szkole. A i w domu nie okazuje najbliższym ciepła. Tak naprawdę nikt jej nie lubi, dzieci patrzą na nią jak na wiedźmę. Co innego jej mąż, Henry, właściciel apteki. Życzliwy i dobroduszny, typowy Amerykanin z małego miasteczka, który dla każdego ma dobre słowo.
Reżyserka Lisa Cholodenko podpatruje codzienność Kitteridge'ów i kilku osób, które są w ich otoczeniu. Kamera wyłapuje drobne gesty, nastroje. Ciche, zakazane przecież, zauroczenie Olive i jej kolegi-nauczyciela. Zachwyt spontanicznego Henry'ego, którego oczarowuje młoda pomocnica z apteki. Życie nie zawsze układa się tak, jak powinno nie tylko Katteridge'om. Także następnemu pokoleniu - ich synowi, jego koledze ze szkoły.
Z perspektywy małego miasteczka Crosby twórcy serialu obserwują też zmieniającą się w ciągu ćwierćwiecza Amerykę. Mała apteka Kitteridge'a zostaje wykupiona przez sieciówkę, gdzie klienci są anonimowi, a sprzedawca nie pyta cierpiącej na depresję kobiety skąd wzięła kolejną receptę na środki uspokajające. Młodzi uciekają do wielkich miast, choć potem nie zawsze wytrzymują ich ciśnienie.
Ale przecież prowincjonalna Ameryka trwa. I Kitteridge'owie trwają. Przeżywają drobne burze, ale są ze sobą wtedy, kiedy się potrzebują. I po latach powiedzą sobie słowa, których wcześniej nie mówili: „Kocham cię". Bardzo ładna jest ta czterogodzinna, tocząca się w wolnym rytmie opowieść o kilku pokoleniach Amerykanów i odchodzącym starym świecie, który przecież stale jest. W miasteczku Crosby, ale też w ludziach, którzy stamtąd wyszli.
A dodatkowym, ważnym bonusem dla widza jest genialna kreacja Frances McDormand, która pokazała kruchość, jaką jej bohaterka kryje pod maską wiedźmy. Nie ustępuje jej Richard Jenkins jako Henry.