Świat poznał historię Nedy, gdy zbrodnia utrwalona telefonem komórkowym trafiła do na internetową stronę youTube. Kobieta brała udział w demonstracji przeciw sfałszowaniu czerwcowych wyborów odbywających się w Iranie. Na listach wyborczych nie można było odnaleźć kandydatów opozycji, a ochronę lokali z urnami stanowili uzbrojeni członkowie paramilitarnej organizacji Basidż.
Komunikaty o wynikach wyborów pojawiły się już w dniu głosowania. Podawano w nich, że dotychczas sprawujący władzę Mahmud Ahmadinedżad ponownie otrzymał ponad 60 procent głosów. – Tymczasem budynek ministerstwa, gdzie miały być liczone głosy, przypominał twierdzę – wspomina naoczny świadek. – Został odcięty od miasta trzema kordonami wozów opancerzonych i uzbrojonych policjantów.
Już następnego dnia zwolennicy reform wylegli na ulice, zaczęły się zamieszki. Odpowiedzialnością za nie władze obarczały opozycjonistów, nic nie robiąc sobie z postulatów demonstrantów. Iran podporządkowany doktrynie islamskiego państwa wyznaniowego stał się dla nich rzeczywistością nie do zaakceptowania. Chcieli demokracji. – Neda powtarzała, że nad Iranem zawisła depresja, przytłacza kraj niczym ciężka chmura – wspomina siostra zamordowanej. – Jest wszechobecna, ciąży nam na duszach, nie pozwala żyć ani głęboko zaczerpnąć tchu.
Opozycjoniści zaczęli zamieszczać w Internecie filmy nagrane telefonami komórkowymi. Materiały wykorzystywały potem niezależne telewizje, weryfikując oficjalne doniesienia. Władza coraz brutalniej rozprawiała się z demonstrantami codziennie wychodzącymi na ulice Teheranu.
Bito nie tylko mężczyzn, ale także kobiety, nawet w ciąży. To była największa fala protestów od czasów rewolucji islamskiej w 1979 roku. Neda, bohaterka brytyjskiego dokumentu, chodziła na demonstracje sama, z przyjaciółką, matką lub zaprzyjaźnionym nauczycielem muzyki.