[b]Jak zaczął się dla pani 11 września 2001 roku?[/b]
Bardzo zwyczajnie. Zawiozłam córkę do przedszkola, potem załatwiłam coś na mieście i na czternastą pojechałam do pracy. Przez godzinę malowałam się, ubierałam, wszystko było normalnie.
[b]Gdzie dowiedziała się pani o katastrofie pierwszego samolotu?[/b]
To stało się tuż przed moim wejściem na wizję. Pamiętam, że zaczęła się bieganina po korytarzach TVN i TVN 24, jesteśmy w jednym budynku, i ludzie wymieniali uwagi: widzieliście tę awionetkę – pewnie znowu jakiś wariat leciał nad Nowym Jorkiem. Już wcześniej zdarzały się przypadki zahaczenia samolotu o drapacz chmur. CNN nie pokazała uderzenia, widać było tylko dymiący budynek, a informacja była dosyć sucha – jakiś samolot uderzył w jedną z wież World Trader Center.
[b]Czy dziennikarz w takiej sytuacji potrzebuje bardziej zimnej krwi czy szaleństwa? [/b]