Jeremy ma dziś 40 lat, mieszka w Londynie, jest didżejem i tworzy muzykę klubową, zupełnie inną niż jego ojciec. W 1954 roku Andrzej Panufnik (na zdjęciu z małym Jeremy’m) opuścił Polskę, nie godząc się z ograniczeniami swobody twórczej narzucanymi mu przez komunistyczne władze.
Przez ponad 30 lat jego muzyka była tu zakazana, choć wcześniej uznawano go w Polsce za wybitnego kompozytora, twórcę nowoczesnych, pisanych na orkiestrę „Nokturna” i „Kołysanki” (1947), a także utworu „Sinfonia rustica” (1948).
W Wielkiej Brytanii Andrzej Panufnik od nowa układał swoje życie. Ożenił się, stał ojcem Roxanny i Jeremy’ego. Paradoks polegał na tym, że przez pierwsze dziesięć lat pobytu w przybranej ojczyźnie jego muzyka nie była doceniana i wykonywana. – Zrezygnował z ugruntowanej kariery, względnego komfortu, bo czuł potrzebę tworzenia – mówi Jeremy Panufnik. – Dla mnie było to trudne do zrozumienia.
Autor filmu Krzysztof Rzączyński towarzyszy synowi Panufnika w wędrówce śladami ojca, który zmarł, gdy ten miał 22 lata. Niewiele o nim wie. Panufnik nie uczył dzieci swego ojczystego języka i nie zabierał do rodzinnego kraju. Nie opowiadał też o okolicznościach swego wyjazdu. Sam przyjechał do Polski dopiero w 1990 roku, rok przed śmiercią.
Podróż do Polski jest dla Jeremy’ego intensywnym przeżyciem i próbą odpowiedzi na pytanie, jaki był jego ojciec i jakim zapamiętali go polscy przyjaciele. Odwiedza m.in. swoją cioteczną siostrę Ewę, córkę brata ojca.