Już swoim debiutem fabularnym „Arią dla atlety” zaskoczył krytykę i publiczność. Na tle tak modnego wówczas publicystycznego i dość szarego „kina moralnego niepokoju” jego obraz wyróżnił się świeżością i wielobarwnością. Można było odnaleźć w nim kadry stylizowane na obrazy Toulouse-Lautreca. W „Wizji lokalnej 1901 roku” doceniono plastyczne walory filmu, zwrócono też uwagę, że Bajon potrafi mówić o patriotyzmie z zachowaniem „chłodnego racjonalizmu”.
Potwierdził to także później w „Poznaniu 56” oraz „Przedwiośniu”.
Wielokrotnie udowadniał, że bardziej niż ukazywanie mechanizmów historii interesuje go moment, kiedy jedna epoka ustępuje drugiej. Wkraczanie Polski na drogę kapitalizmu ukazał m.in w najnowszym dziele „Fundacja”, a wcześniej we współczesnej wersji Kopciuszka „Lepiej być piękną i bogatą”.
W wielu jego obrazach pojawia się łatwo wyczuwalny nastrój dekadencji.
Filip Bajon kilkakrotnie udowodnił, że jako artysta potrafi działać wbrew modzie. Film „Magnat” i jego rozszerzona wersja, czyli serial „Biała wizytówka”, powstawały wtedy, gdy nasi reżyserzy zapomnieli już o kinie kostiumowym. Ekranizując „Przedwiośnie” daleko wybiegł poza typowe „filmowanie lektury szkolnej”. Nie tylko dopisał nowe sceny, opowieści Żeromskiego, ale też zmienił jej zakończenie. W głównych rolach obsadził nie popularne gwiazdy, lecz obiecujących debiutantów.