Dziś życie staruszków, zwłaszcza takich, którzy wdepnęli na dróżkę kariery, nie jest wesołe. Bezpartyjny staruszek z piosenki Przybory i Wasowskiego mógł cieszyć się piosnką, polityczny staruszek nie ma na to czasu. Czasy bowiem takie, że samym intelektem, mądrością życiową, bezcennym doświadczeniem zdobytym przez lata czy ostatecznie wdziękiem, kulturą osobistą, autorytetem oraz statecznością wyważonych poglądów głosów wyborców się nie zdobędzie. –

Ho ho – myśli więc polityczny staruszek – tutaj taryfy ulgowej nie ma i nikt starszej osobie miejsca nie ustąpi bez powodu. Trzeba z młodymi naprzód iść, odmłodzić się, przemłodzić i zmłodzić jak najprędzej! A jak człowiek młody, to i bluzgnąć sobie lubi bez powodu, i upodlić się w biały dzień, i walnąć czasem prosto z mostu, co mu się na tym strasznym świecie nie podoba.

Zebrała się zatem Rada Starszych i dalej radzić, jak młodego wyborcę uwieść. Pierwszy wstał Ryczący Waran, a reszta zadrżała na myśl o tym, co powie, bo w czym, jak w czym, ale w słowach Ryczący Waran nie przebierał. Teraz też pyknął jedynie dym z fajki pokoju, który ułożył się w dwa słowa gęste jak atmosfera w namiocie: nekrofilia i pedofilia. Podniósł się Ryczący Mały Koń. – Żałoba żenada. Mauzoleum Lenina. Mao Tse Tung. Czarny kolor jest tragiczny... Tu przerwał, lecz się trzymał, wszystkim się zdawało, że coś powie jeszcze, ale już machnął ręką Ryczący Owad. Zawsze, kiedy tak machał, musiał coś powiedzieć. – Cynik cyniczny! Rozwiedziona rozwódka! – zawołał najniegrzeczniej jak potrafił. Zebrani zaczęli ściskać się i całować. „Wrócili...” – szeptano w najdalszych zakątkach rezerwatu. „Teraz się zacznie, załatwią ich bez mydła nasze megamózgi, nasi wielcy z wielkich i ostatni z ostatnich!”. Zanim wyszli z wigwamu, uczcili minutą awantury pamięć o wycofanym z Rady Ryczącym Łosiu, który na drugim końcu lasu miotał się w Pióropuszu Milczenia. A potem wydali oświadczenie: „My, Ryczący Waran, Ryczący Mały Koń i Ryczący Owad zwracamy się z apelem o natychmiastowe zaprzestanie awanturowania się, o większą kulturalność w kontaktach z, pożal się Boże, przeciwnikami politycznymi, o niewykorzystywanie żałoby w celu niezgodnym z przeznaczeniem. Jednocześnie chcemy przypomnieć, że każdy z nas, jak tu stoi, gotów jest objąć, co się nawinie, byleby tylko móc się dyskretnie wycofać z tej strasznej polityki, gdzie jedynym obowiązującym językiem jest język nienawiści”. Wesołe jest życie staruszka, gdy świat doń się śmieje. Gorzej, kiedy śmieje się zeń.

[link=blog.rp.pl/feusette]blog.rp.pl/feusette[/link]