Śmierć bin Ladena i Kill/Capture: dokumenty

Zabicie Osamy bin Ladena jest sukcesem nowej strategii przyjętej przez Amerykanów w wojnie z terroryzmem. Dokumenty pokazywane na Discovery Channel (poniedziałek o 22.30) i TVN 24 (niedziela o 12.20) odkrywają jej kulisy

Publikacja: 26.05.2011 15:50

Śmierć bin Ladena i Kill/Capture: dokumenty

Foto: DISCOVERY CHANNEL

W nocy, 2 maja, dwa śmigłowce transportowe typu Chinook i dwa helikoptery Blackhawk, wleciały na terytorium Pakistanu. Na ich pokładach znajdowało się kilkudziesięciu żołnierzy sił specjalnych amerykańskiej marynarki wojennej z tzw. zespołu numer sześć. Ta ściśle tajna grupa do zwalczania terrorystów powstała na początku lat 80., gdy Amerykanom nie udało się odbić zakładników z Ambasady Stanów Zjednoczonych w Teheranie. Zreformowano wtedy dowództwo specsłużb i zaostrzono konkurencję między różnymi formacjami. Komandosi z „szóstki" byli jednym z symboli zmian.

Teraz mieli przeprowadzić najważniejszą operację antyterrorystyczną ostatnich lat: dopaść Osamę bin Ladena w miejscowości Abbottabad. Przestrzeń powietrzną Pakistanu pokonali niezauważeni. Ale podczas lądowania przed domem Osamy jeden ze śmigłowców uległ awarii. Powodzenie operacji zawisło na włosku. Jednak komandosom udało się posadzić maszynę na podwórzu. Następnie ruszyli do wnętrza betonowego budynku, przeczesując piętro po piętrze.

Na ostatnim – od strzału w głowę – zginął szef al Kaidy.

Pokazywany przez Discovery Channel dokument „Śmierć bin Ladena" rekonstruuje niemal minuta po minucie przebieg operacji o kryptonimie „Geronimo". Odtwarzając akcję, twórcy sięgnęli po animację komputerową. Efekt jest wątpliwy. Widz ma bowiem wrażenie, że zamiast relacji opartej na faktach, śledzi fabułę gry wideo – inkrustowanej wypowiedziami gadających głów. Jedno jest natomiast pewne: Amerykanie nie zamierzali bin Ladena schwytać. Od samego początku miał być zlikwidowany.

Jego śmierć to konsekwencja strategii „Zabij albo złap" przyjętej przez amerykańskie dowództwo w walce z terrorystami i talibami. Jej kulisy odkrywa film dokumentalny „Kill/Capture" prezentowany w TVN 24 w cyklu „Ewa Ewart poleca".

W Afganistanie i Pakistanie odbywa się wielkie polowanie na komendantów al Kaidy oraz talibskich bojówek wysokiego i średniego szczebla. Mają zostać wyeliminowani, a przynajmniej odizolowani od reszty społeczności. Równolegle, żołnierze z sił konwencjonalnych prowadzą w Afganistanie akcję humanitarną skierowaną do cywilów. Próbują przekonać zwłaszcza liderów klanów i plemion, że nie warto współpracować z partyzantami.

W zeszłym roku Amerykanie pojmali lub zabili ponad 12 tysięcy talibów i członków al Kaidy. Jednak najważniejszą stawką w tej grze nie są efektowne statystyki, ale zdobycie serc i umysłów zwykłych Afgańczyków. Na tym polu USA ciągle przegrywa.

Operacje „Zabij albo złap" przeprowadzane są najczęściej pod osłoną nocy. Najpierw amerykańscy komandosi otaczają wioskę, a później przeszukują dom po domu. Mają ze sobą psy, krzyczą i poszturchują mieszkańców bronią. Afgańczycy narzekają, że ten sposób traktowania to hańba, szczególnie dla kobiet. Rząd Afganistanu zwracał się nawet do Stanów z prośbą o zaprzestanie nocnych rajdów. W odpowiedzi Amerykanie postanowili częściej włączać w akcje afgańskich żołnierzy, by zminimalizować ryzyko nieporozumień.

Problematyczna jest także skuteczność tych działań. Nawet najlepsze rozpoznanie i chirurgiczna precyzja uderzeń (np. dzięki samolotom bezzałogowym i elektronicznie sterowanym pociskom) nie wykluczają ryzyka zabicia niewłaściwych osób. I najgorsze. Nie sposób ocenić długoterminowych efektów doktryny „Zabij albo złap". Czy ta strategia trwale osłabi terrorystyczne organizacje i zmusi talibów do negocjacji? Czy raczej posłuży jako metoda przyspieszonego awansu dla młodszego, bardziej radykalnego pokolenia wojowników dżihadu, którzy zajmą miejsce zabitych ze świadomością, że nie mają już nic do stracenia?

 

W nocy, 2 maja, dwa śmigłowce transportowe typu Chinook i dwa helikoptery Blackhawk, wleciały na terytorium Pakistanu. Na ich pokładach znajdowało się kilkudziesięciu żołnierzy sił specjalnych amerykańskiej marynarki wojennej z tzw. zespołu numer sześć. Ta ściśle tajna grupa do zwalczania terrorystów powstała na początku lat 80., gdy Amerykanom nie udało się odbić zakładników z Ambasady Stanów Zjednoczonych w Teheranie. Zreformowano wtedy dowództwo specsłużb i zaostrzono konkurencję między różnymi formacjami. Komandosi z „szóstki" byli jednym z symboli zmian.

Pozostało 83% artykułu
Telewizja
Międzynarodowe jury oceni polskie seriale w pierwszym takim konkursie!
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Telewizja
Arya Stark może powrócić? Tajemniczy wpis George'a R.R. Martina
Telewizja
„Pełna powaga”. Wieloznaczny Teatr Telewizji o ukrywaniu tożsamości
Telewizja
Emmy 2024: „Szogun” bierze wszystko. Pobił rekord
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Telewizja
"Gra z cieniem" w TVP: Serial o feminizmie w dobie stalinizmu