Przystępując do pracy nad „Ślubem" Witolda Gombrowicza w bydgoskim Teatrze Polskim, Paweł Wodziński inspirował się słowami: „Czymże jest Polska? Jest to kraj między Wschodem a Zachodem, gdzie Europa już poczyna się wykańczać, kraj przejściowy, gdzie Wschód i Zachód wzajemnie się osłabiają. Kraj przeto formy osłabionej".
– Ten fragment pochodzi z „Testamentu", czyli wywiadu, którego Gombrowicz udzielił Dominikowi de Roux, kontynuując swój „Dziennik" – mówi Paweł Wodziński. – Opowiadał o Polsce jako o kraju niedoskonałym, któremu nie udało się wytworzyć własnej silnej formy, zarówno jeśli chodzi o państwo, jak i kulturę. To jest problem aktualny także dziś. Przejawy słabości czy degradacji formy widzimy na co dzień choćby w naszym życiu publicznym. Dzieje się tak również dlatego, że nie umiemy spojrzeć na siebie uczciwie, dokonać autoanalizy. Próbujemy udawać kogoś innego, imitować lub tworzyć sztuczne, anachroniczne konstrukcje, które nie wytrzymują próby rzeczywistości. Rzeczywistość spod tych sztucznych form wychodzi szczelinami i obnaża kłamstwo.
Paweł Wodziński mówił już o naszej prowincjonalności w spektaklu „Mickiewicz. Dziady. Performance". Scenariusz stanowiły również zapiski znanych Europejczyków, którzy przemierzali Polskę na przestrzeni dziejów, komentując cywilizacyjne braki i kulturowe wynaturzenia Rzeczypospolitej.
– Rzecz nie dotyczy bowiem współczesności, korzeniami sięga dalekiej przeszłości. Od wieków żyjemy w świecie iluzji, mamy zafałszowany obraz samych siebie – zauważa Paweł Wodziński. – To długi proces, który powinniśmy zacząć poważnie analizować. Mam nadzieję, że to jest rzecz do przewalczenia, że można to zmienić, modelować, kształtować.
Wymaga to jednak oprócz autoanalizy także poważnej debaty publicznej.