O tym „Hamlecie” stało się głośno w sposób ośmieszający nasze czasy, tak zwane media społecznościowe i „kolorowe”. Zarzucono nepotyzm Janowi Englertowi, który rzadko reżyserował w Narodowym i nie za często grał, przy wielu premierach powtarzał, że żona i aktorka Beata Ścibakówna ma prawo mieć do niego pretensje, że otrzymuje niewiele ról.
Żegnając się z dyrekcją Narodowego „Hamletem”, obsadził w roli królowej Gertrudy właśnie Beatę Ścibakównę (jest aktorką Narodowego od 1997 r., zatrudniał ją dyrektor Jerzy Grzegorzewski), zaś rolę Ofelii powierzył córce Helenie Englert.