"Łaskawe" w Katowicach. Historia zagłady w Ukrainie

Katowicka premiera „Łaskawych” Littella w adaptacji Damiana Josefa Necia i Mai Kleczewskiej już 18 listopada.

Publikacja: 17.11.2022 03:00

Scena próby „Łaskawych” w Teatrze im. Wyspiańskiego w Katowicach

Scena próby „Łaskawych” w Teatrze im. Wyspiańskiego w Katowicach

Foto: Przemysław Jendroska

Powieść „Łaskawe”, laureatka Nagrody Goncourtów, jest uważana za jedną z najważniejszych książek XXI w., zaś wobec agresji Rosji na Ukrainę, raszyzmu, inspirowanego nazizmem, powrotu krematoriów, bestialstwa, gwałtów i ataków na ludność cywilną – jest może nawet najważniejszą.

Na 700 stronach napisanych z epickim rozmachem Jonathan Littell ukazał losy Maksymiliana Auego, niemieckiego homoseksualisty, który przyłapany in flagranti stał się snarzędziem hitlerowców, choć już wcześniej był w partii nazistowskiej. Również dziś, w Polsce, na Węgrzech, w Rosji, wiele jest przykładów osób, które bojąc się ujawnienia tajemnic z przeszłości, współpracy z poprzednim system lub seksualnej tożsamości, godzą się na nadgorliwą służbę politykom – nawet kosztem własnego środowiska, dbając wyłącznie o egoistycznie pojęty interes.

Czytaj więcej

Mistrzowie jednej książki

Stygnące ciała

W powieści historia Auego stała się kluczem do pokazania fatalnej w skutkach bezwolności i uległości Niemców wobec Hitlera. Littell sportretował rzezie Żydów w Ukrainie, przymiarki do Holokaustu na Kaukazie, gdzie również szukano Żydów; a także katastrofę Niemców w Stalingradzie i upadek III Rzeszy, poprzedzony obroną Berlina. Najbardziej wstrząsające obrazy – jak ucieczka wszy ze stygnącego ciała Niemca w gruzach stalingradzkiego teatru czy oficer zbierający do wiadra krew z urwanej nogi i chłepczący ją, by przedłużyć życie chociaż o chwilę – zapadają w pamięć na całe życie. Littell z ogromną starannością wydobywa na widok publiczny małość człowieka, który przyjął barwy ochronne, by przeżyć wojnę, a po jej zakończeniu prowadził mieszczańską egzystencję właściciela fabryki koronek. Jak sam podkreślał, nigdy nie czuł się ani winny, ani odpowiedzialny. Tak jak wielu dzisiejszych Rosjan.

– Aktualność tej opowieści jest przerażająca – mówi Damian Josef Neć. – Zwłaszcza gdy spojrzymy na Wschód, gdzie od lutego tego roku ma miejsce inwazja rosyjska. Przebiega ona nie tylko w podobny sposób, co znane z historii wydarzenia, ale też jej działania toczą się w tych samych niemal miejscach. Poza ukraińskim kontekstem staraliśmy się, by w spektaklu dosadnie wybrzmiewał system totalitarny, a wraz z nim jego czołowe elementy – propaganda i nowomowa. W czasach obecnego kryzysu ustroju demokratycznego pojawia się zagrożenie, że one rzeczywiście powrócą, niczym widma.

Autorzy adaptacji skupili się na pamięci głównego bohatera, zbrodniarza wojennego, a właściwie na tym, czego nie chce pamiętać, co stara się wyprzeć z pamięci.

– Dużym wyzwaniem było przetransponowanie na język sceny zbrodniczej nazistowskiej machiny Zagłady – mówi Neć. – Od początkowego chaosu eksterminacji ludności, jaki panował w Ukrainie w 1941 roku, a stopniowym przekształcaniem tego chaosu w system obozów koncentracyjnych. Z tym zagadnieniem związane są w powieści rozmaite, historyczne postaci, takie jak Heinrich Himmler, Odilo Globocnik, Adolf Eichmann czy Rudolf Höss, które u nas również przewijają się przez scenę. Cytujemy chociażby przemowę Himmlera z Poznania, która jest punktem kulminacyjnym części o kolejnych etapach powstawania Holokaustu.

Jakim prawem

W spektaklu zobaczymy dwóch Maksymilianów – młodego i starego granych przez Romana Michalskiego i Mateusza Znanieckiego, ponieważ książka została napisana jako dziennik nazisty z powojennej perspektywy starego już bohatera.

Ważną rolę gra motyw jego przesłuchań, co jest kluczem do pokazania absurdalności zbrodniczej machiny III Rzeszy, gdzie ściga się z wytrwałością osobę oskarżoną o zamordowanie matki i ojczyma, zaś masowe ludobójstwo Żydów, Romów, Słowian czy homoseksualistów odbywa się w majestacie „prawa”.

Jak mówi współautor adaptacji, książka pomaga też zrozumieć, co spowodowało, że pochodzący z dobrego domu, wykształcony obywatel, jakim był Max Aue, decyduje się zostać zbrodniarzem.

– W naszym spektaklu próbujemy więc pokazać, jak państwo totalitarne przyczynia się do destrukcji człowieka o określonych zasadach etycznych i produkcji figury nowej, bezwzględnej jednostki.

Powieść „Łaskawe”, laureatka Nagrody Goncourtów, jest uważana za jedną z najważniejszych książek XXI w., zaś wobec agresji Rosji na Ukrainę, raszyzmu, inspirowanego nazizmem, powrotu krematoriów, bestialstwa, gwałtów i ataków na ludność cywilną – jest może nawet najważniejszą.

Na 700 stronach napisanych z epickim rozmachem Jonathan Littell ukazał losy Maksymiliana Auego, niemieckiego homoseksualisty, który przyłapany in flagranti stał się snarzędziem hitlerowców, choć już wcześniej był w partii nazistowskiej. Również dziś, w Polsce, na Węgrzech, w Rosji, wiele jest przykładów osób, które bojąc się ujawnienia tajemnic z przeszłości, współpracy z poprzednim system lub seksualnej tożsamości, godzą się na nadgorliwą służbę politykom – nawet kosztem własnego środowiska, dbając wyłącznie o egoistycznie pojęty interes.

Pozostało 80% artykułu
Teatr
Łódzki festiwal nagradza i rozpoczyna serię prestiżowych festiwali teatralnych
Teatr
Siedmioro chętnych na fotel dyrektorski po Monice Strzępce
Teatr
Premiera spektaklu "Wypiór", czyli Mickiewicz-wampir grasuje po Warszawie
Teatr
„Równi i równiejsi” wracają. „Folwark zwierzęcy” Orwella reżyseruje Jan Klata
Teatr
„Elisabeth Costello” w Nowym Teatrze. Andrzej Chyra gra diabła i małpę