Powieść „Łaskawe”, laureatka Nagrody Goncourtów, jest uważana za jedną z najważniejszych książek XXI w., zaś wobec agresji Rosji na Ukrainę, raszyzmu, inspirowanego nazizmem, powrotu krematoriów, bestialstwa, gwałtów i ataków na ludność cywilną – jest może nawet najważniejszą.
Na 700 stronach napisanych z epickim rozmachem Jonathan Littell ukazał losy Maksymiliana Auego, niemieckiego homoseksualisty, który przyłapany in flagranti stał się snarzędziem hitlerowców, choć już wcześniej był w partii nazistowskiej. Również dziś, w Polsce, na Węgrzech, w Rosji, wiele jest przykładów osób, które bojąc się ujawnienia tajemnic z przeszłości, współpracy z poprzednim system lub seksualnej tożsamości, godzą się na nadgorliwą służbę politykom – nawet kosztem własnego środowiska, dbając wyłącznie o egoistycznie pojęty interes.
Czytaj więcej
„Stara historia. Nowa wersja" Jonathana Littella na tle jego arcydzieła „Łaskawe" jest literacką katastrofą.
Stygnące ciała
W powieści historia Auego stała się kluczem do pokazania fatalnej w skutkach bezwolności i uległości Niemców wobec Hitlera. Littell sportretował rzezie Żydów w Ukrainie, przymiarki do Holokaustu na Kaukazie, gdzie również szukano Żydów; a także katastrofę Niemców w Stalingradzie i upadek III Rzeszy, poprzedzony obroną Berlina. Najbardziej wstrząsające obrazy – jak ucieczka wszy ze stygnącego ciała Niemca w gruzach stalingradzkiego teatru czy oficer zbierający do wiadra krew z urwanej nogi i chłepczący ją, by przedłużyć życie chociaż o chwilę – zapadają w pamięć na całe życie. Littell z ogromną starannością wydobywa na widok publiczny małość człowieka, który przyjął barwy ochronne, by przeżyć wojnę, a po jej zakończeniu prowadził mieszczańską egzystencję właściciela fabryki koronek. Jak sam podkreślał, nigdy nie czuł się ani winny, ani odpowiedzialny. Tak jak wielu dzisiejszych Rosjan.
– Aktualność tej opowieści jest przerażająca – mówi Damian Josef Neć. – Zwłaszcza gdy spojrzymy na Wschód, gdzie od lutego tego roku ma miejsce inwazja rosyjska. Przebiega ona nie tylko w podobny sposób, co znane z historii wydarzenia, ale też jej działania toczą się w tych samych niemal miejscach. Poza ukraińskim kontekstem staraliśmy się, by w spektaklu dosadnie wybrzmiewał system totalitarny, a wraz z nim jego czołowe elementy – propaganda i nowomowa. W czasach obecnego kryzysu ustroju demokratycznego pojawia się zagrożenie, że one rzeczywiście powrócą, niczym widma.