Tandetny Norwid

W poniedziałkowym paśmie Teatru TV pokazano widowisko „Ty mnie do pieśni pokornej nie wołaj”. Norwid, który miał być jego bohaterem, stał się jego ofiarą.

Publikacja: 28.09.2021 13:21

Martyna Byczkowska i  Maciej Musiał w spektaklu „Ty mnie do pieśni pokornej nie wołaj”

Martyna Byczkowska i Maciej Musiał w spektaklu „Ty mnie do pieśni pokornej nie wołaj”

Foto: materiały prasowe

Autorami tego koncertu (jak głosiły napisy końcowe) byli Włodek Pawlik i Konrad Smuga. Sęk w tym, że na ubiegłotygodniowej konferencji prasowej, Kalina Cyz, p.o. szefa Teatru TV, chlubiła się tym przedsięwzięciem jako pieczołowicie przygotowanym dla pasma Teatru TV. A nie miało z nim nic wspólnego. Nie była to także premiera, bo wyemitowane zostało wcześniej (w piątek 24 września o 19.) w TVP Kultura, którego Cyz jest obecnie szefową. Kolejne przekłamanie dotyczy profesjonalizmu i staranności wykonania, które zapowiadała.

Trudno zorientować się, kto miał być adresatem tej hucpiarskiej produkcji.

Widowisko na poły śpiewane (Natalia Wilk, Marek Bałata), na poły recytowane (Martyna Byczkowska, Maciej Musiał) z narracją muzyczną Włodka Pawlika zaprzecza standardom, jakich oczekiwać można od produkcji (w dodatku misyjnej) telewizji publicznej realizowanej za pieniądze podatników. Wielokrotne zbliżenia twarzy wykonawców pokazywały ich błądzące oczy odczytujące teksty z promptera, których najwyraźniej nie zdążyli się nauczyć, choć w niespełna godzinnym widowisku nie było ich zbyt wiele. Realizator obrazu przenosił też bez związku z recytacją uwagę z twarzy wykonawców na ręce akompaniatora. Chyba tylko po to, by dobić marnie podawane teksty.

Klucz doboru utworów trudny jest do ustalenia, bo widowisko nie miało żadnej dramaturgii. Klęskę przypieczętowali młodzi aktorzy (Martyna Byczkowska, Maciej Musiał), których recytacja nie przekroczyła poziomu szkolnej akademii. Nie wiadomo też z jakiego powodu wszyscy wykonawcy wyposażeni zostali w mikrofony nagłowne, których detale oglądać musieli widzowie.

Całość tego niestrawnego przedsięwzięcia zaprezentowana została w dekoracjach TVP Kultura, w których przez ubiegły sezon pokazywane były m.in. programy publicystyczne.

Trudno zorientować się, kto miał być adresatem tej hucpiarskiej produkcji. Wiadomo za to, że Norwid, nazywany nie bez powodu czwartym wieszczem, jest nie tylko jednym z najważniejszych, ale i najtrudniejszych polskich poetyckich geniuszy także i myśli. Tych, którzy potrafili sprostać przekazowi jego słowa nigdy nie było zbyt wielu. 20 lat temu, 180. rocznicę jego urodzin TVP obchodziła godnie. Wystarczy przypomnieć, że w czasie transmitowanego przez TVP z Sali Balowej Zamku Królewskiego w Warszawie koncertu „Norwidowi w hołdzie” światowe prawykonanie miały m.in. „Pieśni Norwidowe” do muzyki Krzysztofa Knittla, w wykonaniu Olgi Pasiecznik. Poemat „Fortepian Szopena” recytował Zbigniew Zapasiewicz. Wystąpili też Anna Maria Jopek i Janusz Olejniczak.

W 200. rocznicę urodzin Norwida TVP nie tylko nie pomaga widzom docenić jego wyjątkowości, ale przekształca go w tandetę. Wstyd.

Autorami tego koncertu (jak głosiły napisy końcowe) byli Włodek Pawlik i Konrad Smuga. Sęk w tym, że na ubiegłotygodniowej konferencji prasowej, Kalina Cyz, p.o. szefa Teatru TV, chlubiła się tym przedsięwzięciem jako pieczołowicie przygotowanym dla pasma Teatru TV. A nie miało z nim nic wspólnego. Nie była to także premiera, bo wyemitowane zostało wcześniej (w piątek 24 września o 19.) w TVP Kultura, którego Cyz jest obecnie szefową. Kolejne przekłamanie dotyczy profesjonalizmu i staranności wykonania, które zapowiadała.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Teatr
Kamienica świętuje 15. urodziny!
Teatr
„Wyprawy pana Broučka”: Czech, który wypił za dużo piwa
Teatr
Nie żyje Alicja Pawlicka. Aktorka miała 90 lat
Teatr
Łódź teatralną stolicą Polski. Wkrótce Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych
Teatr
Premiera „Schronu przeciwczasowego”. Teatr nie jest telenowelą