Jeszcze kilka lat temu problem terroryzmu nie dotykał nas aż tak bezpośrednio. Po 11 września, po zamachach w Londynie i Madrycie okazało się, że zagrożenie może nadejść w każdej chwili. Tłem sztuki Stephensa jest właśnie Londyn 2005 roku przeżywający serię zamachów na mieszkańców miasta, koncert Live 8 oraz euforię z okazji przyznania miastu organizacji letniej olimpiady w 2012 roku.
– Ta sztuka powstała z głębokiego zwątpienia w naszą kulturę, z obserwacji chaosu, w jakim żyjemy – mówi autor. – Sposób, w jaki komunikujemy się ze sobą, często ma niewiele wspólnego z porozumieniem, tak samo jak stosunek płciowy w filmach porno ma niewiele wspólnego z miłością i seksualnością. Jednak człowiek przekracza kulturowe tabu, żeby poczuć siebie mocniej, doświadczyć silnych emocji. I w taki lub inny sposób robią to wszystkie postacie w tej sztuce.
Pozornie chaotyczna jest również forma, jaką przyjął dla swojej opowieści. „Pornography” składa się bowiem z urywanych strzępów rozmów, myśli, wrażeń zwykłych mieszkańców Londynu: ucznia, matki, studentki, profesora, brata i siostry. Przypomina szum informacyjny dochodzący do nas z rozmaitych mediów, ale daje też wrażenie podsłuchiwania myśli ludzi siedzących obok siebie w metrze w dniu zamachu.
Grażyna Kania nie skupia się jednak w swojej realizacji na szukaniu taniej sensacji.
– Teatr nie jest dla mnie sztuką podglądania – mówi. – Teatr to miejsce zadawania pytań. Dyskusji. Intelektualnego i emocjonalnego przetwarzania tego, co podpatrzone lub raczej zaobserwowane. W teatrze wszystko dzieje się przez aktora, który może nawet przekazać swój osobisty stosunek do postaci i do sprawy. A my, widzowie, jesteśmy naocznymi świadkami aktywnie towarzyszącymi temu procesowi. Dlatego żadne medium nie może pobudzić naszej świadomości tak jak teatr i żadne inne nie może jej uśpić tak jak telewizja, która czyni nas wyłącznie biernymi podglądaczami pornografii.