Obrazy piekła są nieme

To kolejna próba reżyserki zmierzenia się z tematem zamachów terrorystycznych w teatrze. W sobotę w Teatrze Dramatycznym zobaczymy sztukę Simona Stephensa „Pornography“ w interpretacji Grażyny Kani

Publikacja: 13.03.2008 00:57

Obrazy piekła są nieme

Foto: Materiały Organizatora

Jeszcze kilka lat temu problem terroryzmu nie dotykał nas aż tak bezpośrednio. Po 11 września, po zamachach w Londynie i Madrycie okazało się, że zagrożenie może nadejść w każdej chwili. Tłem sztuki Stephensa jest właśnie Londyn 2005 roku przeżywający serię zamachów na mieszkańców miasta, koncert Live 8 oraz euforię z okazji przyznania miastu organizacji letniej olimpiady w 2012 roku.

– Ta sztuka powstała z głębokiego zwątpienia w naszą kulturę, z obserwacji chaosu, w jakim żyjemy – mówi autor. – Sposób, w jaki komunikujemy się ze sobą, często ma niewiele wspólnego z porozumieniem, tak samo jak stosunek płciowy w filmach porno ma niewiele wspólnego z miłością i seksualnością. Jednak człowiek przekracza kulturowe tabu, żeby poczuć siebie mocniej, doświadczyć silnych emocji. I w taki lub inny sposób robią to wszystkie postacie w tej sztuce.

Pozornie chaotyczna jest również forma, jaką przyjął dla swojej opowieści. „Pornography” składa się bowiem z urywanych strzępów rozmów, myśli, wrażeń zwykłych mieszkańców Londynu: ucznia, matki, studentki, profesora, brata i siostry. Przypomina szum informacyjny dochodzący do nas z rozmaitych mediów, ale daje też wrażenie podsłuchiwania myśli ludzi siedzących obok siebie w metrze w dniu zamachu.

Grażyna Kania nie skupia się jednak w swojej realizacji na szukaniu taniej sensacji.

– Teatr nie jest dla mnie sztuką podglądania – mówi. – Teatr to miejsce zadawania pytań. Dyskusji. Intelektualnego i emocjonalnego przetwarzania tego, co podpatrzone lub raczej zaobserwowane. W teatrze wszystko dzieje się przez aktora, który może nawet przekazać swój osobisty stosunek do postaci i do sprawy. A my, widzowie, jesteśmy naocznymi świadkami aktywnie towarzyszącymi temu procesowi. Dlatego żadne medium nie może pobudzić naszej świadomości tak jak teatr i żadne inne nie może jej uśpić tak jak telewizja, która czyni nas wyłącznie biernymi podglądaczami pornografii.

Dramat Simona Stephensa, reż. Grażyna Kania, wyk. Marcin Bosak, Agata Kulesza

Teatr Dramatyczny, pl. Defilad 1, tel. 022 656 68 54, prapremiera polska: sobota, godz. 19, spektakle: niedziela, wtorek-czwartek, godz. 19

Polski debiut Grażyny Kani natychmiast zdobył zainteresowanie widzów, oburzonych albo zachwyconych realizacją sztuki Dejana Dukowskiego o konsekwencjach psychicznych wojny dla mieszkańców Bałkanów. Jedni zarzucali jej wulgarność, inni doceniali, że wreszcie pojawiła się reżyserka, która robi teatr żywy, wymagający od widza zaangażowania i wewnętrznej dyskusji. Na pewno było to jedno z najmocniejszych kobiecych wejść na polskie sceny.

Grażyna Kania wyciszona, ale poruszająca, czyli kameralny dramat rozpisany na dwójkę bohaterów połączonych skomplikowaną relacją miłości i nienawiści.

Una (Julia Kijowska) po latach odnajduje Raya (Adam Ferency), mężczyznę, którego w dzieciństwie oskarżyła o gwałt. Jednak stopniowo z ich wspomnień i rozmów wyłania się zupełnie inny rodzaj związku, bliższy miłości niż wykorzystywania.

Korzystając z formy docu dramy, Kania postanowiła zrealizować opowieść o ataku czeczeńskich terrorystów na Teatr na Dubrowce. O tragedii opowiadają trzy samotne, zdesperowane kobiety: bojowniczka czeczeńska Żura, która mści się za śmierć męża, Łotyszka, lekarka Tamara z pogotowia przy moskiewskim teatrze, również dotknięta skutkami wojny w Czeczenii, wreszcie Rosjanka Olga, która została uwięziona w teatrze z innymi zakładnikami.

Jeszcze kilka lat temu problem terroryzmu nie dotykał nas aż tak bezpośrednio. Po 11 września, po zamachach w Londynie i Madrycie okazało się, że zagrożenie może nadejść w każdej chwili. Tłem sztuki Stephensa jest właśnie Londyn 2005 roku przeżywający serię zamachów na mieszkańców miasta, koncert Live 8 oraz euforię z okazji przyznania miastu organizacji letniej olimpiady w 2012 roku.

– Ta sztuka powstała z głębokiego zwątpienia w naszą kulturę, z obserwacji chaosu, w jakim żyjemy – mówi autor. – Sposób, w jaki komunikujemy się ze sobą, często ma niewiele wspólnego z porozumieniem, tak samo jak stosunek płciowy w filmach porno ma niewiele wspólnego z miłością i seksualnością. Jednak człowiek przekracza kulturowe tabu, żeby poczuć siebie mocniej, doświadczyć silnych emocji. I w taki lub inny sposób robią to wszystkie postacie w tej sztuce.

Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły