Słynny Peter Brook przedstawił w Toruniu przewrotnie inteligentny esej sceniczny "Warum Warum" przygotowany w Schauspielhaus w Zurychu. Jest to monodram czarnoskórej gwiazdy Miriam Goldschmidt, ilustrowany muzyką na żywo Francesca Agnello, który gra na instrumencie zwanym hang. Wygląda on jak skrzyżowanie tybetańskich mis i gongów – dwie spojone brzegami miedziane kształtki przypominające miniaturę pojazdu UFO.
Pod palcami muzyka oryginalny instrument wypełniał teatr niesłychanym bogactwem dźwięków. Od kojących, harfianych brzmień do potęgi grozy żywiołów perkusisty walącego pałkami w kotły. Tu wystarczył wirtuoz gry na hang. Była to oczyszczająca kąpiel dla uszu i duszy, z której widz wychodził jak nowo narodzony. Nic dziwnego, że płyty "I Hang" Francesca Agnello rozeszły się jak świeże bułeczki.
Przedstawienie Brooka to teatr mistrzowskiego rzemiosła, jakiego już coraz mniej. Aktorka dostała tekst przygotowany przez samego Brooka i Marie-Hélene Estienne. Był to kolaż cytatów z dzieł reformatorów teatru, takich jak Craig, Meyerhold, Artaud czy Dullin, z odwołaniami do traktatów japońskiego aktora i reżysera Zeami Motokiyo, jednego z twórców klasycznego teatru no, a także do fragmentów dzieł Szekspira.
Miriam Goldschmidt dała solowy popis, w którym mieściło się wszystko, czym powinien dysponować twórczy aktor. Bez skrępowania ujawniała tajniki warsztatu, pokazując np. różne intencje, z jakimi wykonawca może wejść i wyjść... przez drzwi. Albo jakimi technicznymi środkami uzyskuje efekt łez lub śmiechu.
Frapujący przegląd aktorskich środków dała Miriam Goldschmidt również podczas przeciągniętego długo w noc spotkania z widzami.