Teatr skromny na czas kryzysu

Zanim tęgie głowy od ekonomii poradzą sobie z dotykającym nas wszystkich kryzysem, warto przyjrzeć się, jak w tej mierze radzą sobie artyści teatru.

Publikacja: 10.06.2009 10:12

Teatr ma się dobrze wszędzie

Teatr ma się dobrze wszędzie

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch Danuta Matloch

Dobrą ku temu okazją był XXII Międzynarodowy Festiwal Teatralny Walizka w Łomży (2—5 czerwca). Zgodnie z nazwą zgromadził 16 (12 w konkursie) małych form teatralnych — od solowych popisów aktorskich, przez sceniczne duety, aż do przedstawień z udziałem najwyżej pięciorga aktorów.

Przeważały zespoły lalkowe, choć najczęściej aktorzy występowali w żywym planie. Nie zabrakło artystycznych niespodzianek, a nawet odkryć.

Werdykt jury szczególnie uhonorował Rosjan. Swietłana Ozerskaja odebrała nagrodę reżyserską, a Anna Somkina — dla najlepszej aktorki, za „Żurawia i Czaplę”. Urocze przedstawienie oparte było na baśniowych motywach. Ilustrowała je ludowa muzyka wygrywana na instrumentach smyczkowych, dętych i szarpanych. Theatre Project „All the Year Round” z Sankt Petersburga podbił widownię niezwykłą perfekcją — jako teatr prywatny tym bardziej się starają? — prowadzenia lalek zwierząt.

Z Moskwy przyjechał zespół Suitcase — duet Kvam. Dwaj akrobatycznie wyćwiczeni wykonawcy Andrey Knyazkow i Alexey Melnik, tylko za pomocą odpowiednio ułożonych dłoni powoływali do życia nowe światy, zaludniane przez zadziwiające stworzenia. Ich pokaz „Gry na cztery ręce, czyli jak z niczego zrobić wszystko” przyniósł im statuetkę za animacyjną inwencję.

Grand Prix przypadło jednak Niemcom z Das Weite Theater für Puppen und Menschen z Berlina, za pełen ciepła teatr cieni w przedstawieniu „Tym małym jestem ja” Miry Lobe. Historię sympatycznego stworzonka poszukującego własnej tożsamości, pokazywał jednocześnie na podświetlonej szklanej tafli, jak i na ekranie, gdzie rzutowany obraz ujawniał w powiększeniu magiczne szczegóły konturowych postaci. Szlachetne, stonowane piękno widowiska zaowocowało nagrodą za scenografię dla Fredy Winter.

Rewelacją festiwalu był szef jednoosobowego zespołu Compagnie Laurent Bigot z Grenoble, wyczarowujący w swoim „Małym cyrku” świat niepojętych dźwięków. Przysporzyło mu to nagrodę za muzykę. Stwarzaną za każdym razem od nowa, przez dziecinne bączki, brzęczyki, krążki etc., puszczane w ruch po napiętych strunach, sprężynkach czy spiralach. Niewielki pulpit był areną rozmaitych cyrkowych numerów, wykonywanych przez odpustowe zabawki, na ogół dostępne i w naszych kramach z pamiątkami. Trzeba było jednak oka francuskiego twórcy, żeby dostrzec w nich artystów mikroskopijnej areny. Ostatnią już regulaminową nagrodę jury, aktorską, dostał Rumen Ugrinski z Sofia Puppet Theatre za wspaniałe prowadzenie lalki Tatki (Dżepetta) w „Pinokiu” według Collodiego. Ale i nie nagrodzeni artyści przyjmowani byli z aplauzem przez widzów. Pomysłowy Jose Navarro z Londynu, łączył w swym występie „A la carte” elementy akrobatyki, pantomimy, błazenady i magii.

Brak w puli nagród twórców polskich może się wydać zastanawiający, acz sprawiedliwy. Olsztyński Teatr Lalek, Teatr Lalki i Aktora w Wałbrzychu, Wrocławski Teatr Lalek, Białostocki Teatr Lalek, Wierszalin z Supraśla i Teatr Maska z Rzeszowa przywieźli słabe warsztatowo i nieprzemyślane wprawki.

Poza konkursem mieliśmy za to intrygującego „Janosika naszych czasów” Wandy Czubernatowej z Teatru im. Józefa Pitoraka z Bukowiny Tatrzańskiej, którego na łomżyńskim Starym Rynku oglądały tłumy widzów, nie zważając na ulewny deszcz. Lepszą pogodę miała prapremiera „Snu kustosza” z warszawskiego Teatru Akt, z postaciami schodzącymi ze znanych płócien. Z kolei w „Skarbie Orientu” z Zhangzhou Puppet Show Troupe z Chin bajecznie stroje lalki dały m.in. migotliwy balet wschodnich sztuk walki.

Miłą atmosferę festiwalu dopełnił pozakonkursowy występ gospodarzy, Tearu Lalki i Aktora w Łomży, z pięknie zainscenizowanym przez dyrektora Jarosława Antoniuka „Szczęśliwym księciem” Oscara Wilde’a.

Teatr, jak widać ma się dobrze wszędzie, także na gościnnej Ziemi Kurpiowskiej. Ten z walizki dużych nakładów wcale nie wymaga. Wystarczy — bagatela — pomysł i pasja. Statuetki Pegazów-Walizek, zaprojektowane przez miejscowego scenografa Przemysława Karwowskiego i odkute przez kowala ze Zbójnej, prezentują się naprawdę świetnie. Warto o nie powalczyć. Jednak przede wszystkim trzeba robić teatr. Najlepiej dobry.

Dobrą ku temu okazją był XXII Międzynarodowy Festiwal Teatralny Walizka w Łomży (2—5 czerwca). Zgodnie z nazwą zgromadził 16 (12 w konkursie) małych form teatralnych — od solowych popisów aktorskich, przez sceniczne duety, aż do przedstawień z udziałem najwyżej pięciorga aktorów.

Przeważały zespoły lalkowe, choć najczęściej aktorzy występowali w żywym planie. Nie zabrakło artystycznych niespodzianek, a nawet odkryć.

Pozostało 90% artykułu
Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły