Mimo zapaści finansowej TVP istnienia Teatru Telewizji nikt nie podaje w wątpliwość. Przeciwnie – deklaracje prezesa Juliusza Brauna o tuzinie tegorocznych premier są optymistyczne.
– Na przyszłość patrzę z ogromną nadzieją – mówi „Rz" Renata Czarnkowska-Listoś, szefowa Agencji Filmowej TVP, w skład której wchodzi Teatr Telewizji. – Chcemy realizować spektakle na podstawie polskiej literatury współczesnej, współpracując nie tylko z doświadczonymi, ale i młodymi twórcami. Siłą Teatru Telewizji była zawsze jego odrębność gatunkowa, spektakle powstające specjalnie dla niego. Nawet po latach nie tracą blasku. To tradycja, z której powinniśmy być dumni, telewizyjny teatr jest fenomenem, którego nam wszędzie zazdroszczą. Ale trzeba też myśleć o nowych projektach, takich jak koprodukcje w europejskiej skali. By mogły dojść do skutku, potrzebne jest nam wsparcie ważnych instytucji: Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Narodowego Instytutu Audiowizualnego, Instytutu Teatralnego.
W tym roku widzowie zobaczyli już jedną premierę, w ostatni poniedziałek wyemitowana została „Rzecz o banalności miłości" w reż. Feliksa Falka. W marcu pokazana zostanie nowa „Moralność pani Dulskiej" w reż. Marcina Wrony, z Magdaleną Cielecką w roli tytułowej. Specjalnym wydarzeniem ma być planowany na koniec kwietnia „Wieczór Fredrowski", czyli trzy jednoaktówki tego komediopisarza emitowane na żywo, ze studiów w Warszawie, Krakowie i Katowicach. Będą to: „Nikt mnie nie zna", „Zrzędność i przekora" oraz „Świeczka zgasła" w realizacji Mikołaja Grabowskiego, Jana Englerta i Jerzego Stuhra. Projekt powstał, by uczcić 60-lecie TVP.
Andrzej Grabowski o premierze „Rzecz o banalności miłości"