Pani Dulska czeka

W tym roku będzie 12 premier, nie oznacza to jednak, że kłopoty zniknęły - pisze Małgorzata Piwowar

Aktualizacja: 23.01.2013 10:43 Publikacja: 23.01.2013 09:26

Mimo zapaści finansowej TVP istnienia Teatru Telewizji nikt nie podaje w wątpliwość. Przeciwnie – deklaracje prezesa Juliusza Brauna o tuzinie tegorocznych premier są optymistyczne.

– Na przyszłość patrzę z ogromną nadzieją – mówi „Rz" Renata Czarnkowska-Listoś, szefowa Agencji Filmowej TVP, w skład której wchodzi Teatr Telewizji. – Chcemy realizować spektakle na podstawie polskiej literatury współczesnej, współpracując nie tylko z doświadczonymi, ale i młodymi twórcami. Siłą Teatru Telewizji była zawsze jego odrębność gatunkowa, spektakle powstające specjalnie dla niego. Nawet po latach nie tracą blasku. To tradycja, z której powinniśmy być dumni, telewizyjny teatr jest fenomenem, którego nam wszędzie zazdroszczą. Ale trzeba też myśleć o nowych projektach, takich jak koprodukcje w europejskiej skali. By mogły dojść do skutku, potrzebne jest nam wsparcie ważnych instytucji: Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Narodowego Instytutu Audiowizualnego, Instytutu Teatralnego.

W tym roku widzowie zobaczyli już jedną premierę, w ostatni poniedziałek wyemitowana została „Rzecz o banalności miłości" w reż. Feliksa Falka. W marcu pokazana zostanie nowa „Moralność pani Dulskiej" w reż. Marcina Wrony, z Magdaleną Cielecką w roli tytułowej. Specjalnym wydarzeniem ma być planowany na koniec kwietnia „Wieczór Fredrowski", czyli trzy jednoaktówki tego komediopisarza emitowane na żywo, ze studiów w Warszawie, Krakowie i Katowicach. Będą to: „Nikt mnie nie zna", „Zrzędność i przekora" oraz „Świeczka zgasła" w realizacji Mikołaja Grabowskiego, Jana Englerta i Jerzego Stuhra. Projekt powstał, by uczcić 60-lecie TVP.

Andrzej Grabowski o premierze „Rzecz o banalności miłości"

– To będzie teatralne wydarzenie – zapowiada Mikołaj Grabowski, reżyser „Zrzędności i pokory" realizowanej w krakowskim studiu w Łęgu.

– Dzięki niemu przypomnimy, że dawniej spektakle Teatru TV powstawały w wielu ośrodkach. Choć będzie to transmisja „na żywo", przedstawienie powstaje specjalnie dla potrzeb Teatru Telewizji. Na widowni zasiądzie publiczność, ale  za wcześnie, by rozmawiać o szczegółach.

Wiadomo, że zagrają m.in. Krzysztof Globisz, Roman Gancarczyk i Jerzy Trela. A na maj zaplanowana jest premiera „czarnej komedii rodzinnej" Juliusza Machulskiego, czyli przedstawienie „Matka brata mojego syna".

Tyle na razie wiadomo na pewno. Czy powstaną kolejne spektakle, uzupełniające zapowiadaną liczbę 12 premier? To się dopiero okaże, bo telewizję – wciąż z debetem na koncie – czeka restrukturyzacja – jak wynika z wypowiedzi Juliusza Brauna w czasie debaty na temat Teatru Telewizji, która odbyła się przed kilkoma dniami w redakcji tygodnika „Polityka". Ważną deklarację w czasie spotkania złożył Michał Komar, wiceprezes ZAiKS, który obiecał pomoc w finansowaniu Teatru TV, jeśli będzie dotyczył realizacji klasyki.

Pod koniec 2011 roku sięgnięto w Teatrze Telewizji po nową formułę – transmisji „na żywo". Pierwszy taki spektakl – „Boska" w reż. Krystyny Jandy – przyciągnął więcej widzów niż w inne poniedziałki (ok. 1 mln 400 tys.).

To otworzyło drogę dla kolejnych przedsięwzięć. Przy okazji „Boskiej" po raz pierwszy zostały wykorzystane nowe technologie – widzowie mogli obserwować spektakl w Internecie. Zanotowano wówczas 67 tys. odsłon tej strony. Nową inicjatywą jest także internetowy Teatr Telewizji dla szkół, czyli bezpośrednie transmisje spektakli do szkół. Dotąd odbyły się trzy – z teatrów w Krakowie, Płocku i Katowicach. Średni koszt spektaklu to ok. 500 tys. zł – i ta kwota odnosi się zarówno do przedstawień „na żywo", jak i realizowanych w studiu.

Wygląda jednak na to, że Teatr Telewizji nie musi się martwić o swój byt, bo wielu decydentów jest zainteresowanych jego trwaniem. Przypomnieć trzeba, że i „Rzeczpospolita" ma w tym udział. W styczniu 2011 roku, gdy znalazł się w impasie, wystosowaliśmy apel o jego ratowanie, pod którym podpisało się kilka tysięcy naszych czytelników.

Krótka historia największej sceny

Każdy spektakl ogląda średnio około miliona widzów, czyli tyle, ile teatr żywego planu nie gromadzi przez kilkadziesiąt lat swojej działalności. Teatr TV istnieje od początku telewizji w Polsce, czyli od 1952 roku. W czasach świetności, oprócz pasma poniedziałkowego, był Teatr Sensacji w czwartki, Teatr dla Dzieci, później działało też Studio Teatralne Dwójki. Rocznie emitowano aż 120 premier. W ubiegłym roku było ich 11, z czego cztery stanowiły spektakle „na żywo". W 2007 roku było jeszcze 18 premier, ale z każdym kolejnym rokiem realizowano ich coraz mniej. Za to wciąż porównywalna jest liczba emisji w ciągu roku: około 30, w ubiegłym – 34. Wyniki oglądalności świadczą, że widzowie nie preferują przedstawień premierowych, równie chętnie oglądają spektakle powtórkowe. W ubiegłym roku najwięcej widzów zgromadziło „Ciemno" Marka Rębacza w reż. Janusza Majewskiego (1995), (1 mln 590 tys. widzów) i „Dobry adres" Władysława Zawistowskiego w reż. Waldemara Krzystka (2003). Dopiero na trzecim miejscu znalazła się premierowa komedia „Next-ex" w reż. Juliusza Machulskiego (1 mln 366 tys.). Teatr TV obecny jest także w TVP Kultura. W ciągu ośmiu lat istnienia kanał ten zaproponował widzom prawie 50 spektakli zarejestrowanych w teatrach bądź z nich transmitowanych. —m.p.

Mimo zapaści finansowej TVP istnienia Teatru Telewizji nikt nie podaje w wątpliwość. Przeciwnie – deklaracje prezesa Juliusza Brauna o tuzinie tegorocznych premier są optymistyczne.

– Na przyszłość patrzę z ogromną nadzieją – mówi „Rz" Renata Czarnkowska-Listoś, szefowa Agencji Filmowej TVP, w skład której wchodzi Teatr Telewizji. – Chcemy realizować spektakle na podstawie polskiej literatury współczesnej, współpracując nie tylko z doświadczonymi, ale i młodymi twórcami. Siłą Teatru Telewizji była zawsze jego odrębność gatunkowa, spektakle powstające specjalnie dla niego. Nawet po latach nie tracą blasku. To tradycja, z której powinniśmy być dumni, telewizyjny teatr jest fenomenem, którego nam wszędzie zazdroszczą. Ale trzeba też myśleć o nowych projektach, takich jak koprodukcje w europejskiej skali. By mogły dojść do skutku, potrzebne jest nam wsparcie ważnych instytucji: Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Narodowego Instytutu Audiowizualnego, Instytutu Teatralnego.

Pozostało 82% artykułu
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Teatr
Latający Potwór Spaghetti objawi się w Krakowie