Reklama

Naprawdę głośny spektakl Zadary

Eksperymentalny pokaz powieści Marka Hłaski w Muzeum Historii Żydów Polskich.

Publikacja: 21.07.2013 19:38

Anna Cieślak i Arkadiusz Brykalski

Anna Cieślak i Arkadiusz Brykalski

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Michał Zadara jest z pewnością barwnym ptakiem wśród polskich reżyserów teatralnych. Zaskakuje błyskotliwością skojarzeń. Jest reżyserem efektownym, czasem bywa, niestety, efekciarski. Kiedy oglądałem „Aktora” w Teatrze Narodowym, miałem wrażenie, że tym spektaklem wszedł w reżyserską dorosłość. Spektakl szalony, ale przemyślany w najdrobniejszych szczegółach odświeżył Norwida, otrzepał go z kurzu badaczy, a jednocześnie pozostał wierny jego filozofii i wyobraźni. Późni wnukowie mogli być dumni.

W przypadku realizacji utworu Marka Hłaski zadanie było łatwiejsze. Twórca „Pięknych dwudziestoletnich” wciąż pozostaje Jamesem Deanem polskiej literatury, a hasło „Wszyscy byli odwróceni”, które umieściła na grobie matka, nie dotyczy jego pośmiertnych losów.
Inscenizacja powieści „Wszyscy byli odwróceni” w Muzeum Historii Żydów Polskich jest pomysłem błyskotliwym i logicznym.

Tytuł oskarżycielski odwołujący się do potrzeby tolerancji dotyczy jednej z izraelskich powieści Hłaski. Tej, która w dość zgodnej opinii krytyków otwiera dojrzały etap w twórczości autora „Pięknych dwudziestoletnich”.

Chwała Michałowi Zadarze, że inicjując działalność teatralną w MHŻP, wybrał ten utwór. To wielowątkowa powieść dotycząca pogmatwanych losów polskich Żydów, którzy w Izraelu pojawili się w latach 50. ubiegłego wieku. Ocaleni z zagłady postanowili tam osiąść i rozpocząć nowy etap życia. Dostosowując się do nowych warunków, próbowali ocalić tożsamość.

Ludzie zawieszeni między dwoma światami walczą z obojętnością, poszukują pracy, znoszą upokorzenia, wchodzą w skomplikowane męskie przyjaźnie, rywalizują o kobiety. Opowieść wydaje się wprost stworzona dla teatru.

Reklama
Reklama

Nieduża scena sali konferencyjnej Muzeum pozbawiona zaplecza zachęciła Michała Zadarę do prezentacji opowieści w warunkach studyjnych. Prawie bez dekoracji. Mamy wrażenie,  że uczestniczymy w próbie. Aktorzy sami sterują oświetleniem, co pewien czas zmieniają kostiumy w przebieralni usytuowanej centralnie na scenie.

Największym problemem inscenizacji jest nadekspresyjna gra aktorów. Wszyscy, oprócz Edwarda Linde-Lubaszenki, każdą kwestię wykrzykują oraz wzmacniają nadmierną gestykulacją. O prawdzie psychologicznej nie może być mowy. W którymś momencie miałem wrażenie, że spektakl przygotowany jest nie do MHŻP, ale na Stadion Narodowy.

Teatr
Teatr Umer i Lupy ocalony od zapomnienia. Już do obejrzenia w TVP VOD
Teatr
„Gaśnica Brauna" w rekonstrukcji procesu mordercy prezydenta Narutowicza
Teatr
„Tkocze” Mai Kleczewskiej z Grand Prix Boskiej Komedii
Teatr
Nie żyje Piotr Cieplak, reżyser m. in. „Nart Ojca Świętego" Jerzego Pilcha
Teatr
Florentina Holzinger na początek Festiwalu Boska Komedia w Krakowie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama