Chęć powtórzenia sukcesu bywa kusząca, ale niebezpieczna. Ogromne powodzenie spektaklu „Tuwim dla dorosłych" zachęciło jego pomysłodawcę Jerzego Sata- nowskiego do stworzenia dalszego ciągu. Tak zrodziła się premiera „Pocałujcie mnie wszyscy w odbiornik".
Dwa lata temu publiczność zaśmiewała się ze starych tekstów Tuwima o mediach, ludzkiej pazerności, o zachłyśnięciu się nowobogactwem i o absurdach codzienności. „Jerzy Satanowski odnalazł Tuwima jako prekursora Mrożka i Przybory, Tyma i Barei" – pisałem wówczas.
W nowym spektaklu dwóch ostatnich autorów nie ma, ale do Mrożka i Przybory dołączyli inni, choćby Jacek Kleyff. Najnowszą generację reprezentuje Dorota Masłowska, po jej teksty powinien sięgać każdy kabaret literacki, o ile ktoś dokona w Polsce jego reanimacji.
Czy zatem zawołanie „Pocałujcie mnie wszyscy w odbiornik" śmieszy równie mocno jak Tuwim w wersji dla dorosłych? Nie w każdym momencie. A dzieje się tak chyba dlatego, że Jerzy Satanowski nie oparł się tym razem pokusie, by opowiedzieć też o dziejach Polski: od czasów stalinowskich po dzień dzisiejszy.
Nie wszystkie odniesienia do zdarzeń z PRL są czytelne dla widza, nie każdy tekst wytrzymał próbę czasu, nawet gdy na przykład autorem „Jasia niewypała" z lat 50. jest Sławomir Mrożek. Realia się zmieniają, za to absurd pozostaje, co potwierdza niezmiennie zabawny, a liczący ponad 40 lat „Wywiad z wodowskazem" Salonu Niezależnych w rewelacyjnej interpretacji Arkadiusza Brykalskiego.