Gracze w Poznaniu

„Gracze” to rzadki obecnie u nas spektakl, w którym współcześni bohaterowie pokonują swoje problemy - pisze Jacek Cieślak.

Aktualizacja: 23.04.2014 09:11 Publikacja: 23.04.2014 09:08

Scena zbiorowa w spektaklu „Gracze”

Scena zbiorowa w spektaklu „Gracze”

Foto: materiały prasowe

Jeśli założyć, że teatr jest odbiciem narodowego charakteru – Polacy są najbardziej sfrustrowanym społeczeństwem na świecie. Padają ofiarą historycznych okoliczności albo własnych słabości. Na tym tle „Gracze" Romana Pawłowskiego w reżyserii Marcina Wierzchowskiego z poznańskiego Teatru Nowego są ewenementem.

Jeden z odcinków cyklu spektakli poświęconego mieszkańcom dzielnicy Jeżyce znanej z sagi Małgorzaty Musierowicz pokazuje, że Poznań wciąż jest wzorem skuteczności. Sześć monologów przeplatanych jest przypowieścią o szczurach, które jako najinteligentniejsze po człowieku istoty szukają miejsca w niełatwym środowisku. Zgodnie z zasadą „Yes, you can".

Opowieść o losach poznaniaków z Jeżyc ma swoją uwerturę – cmentarną. Ale i wtedy pastor sprawujący posługę na pogrzebie Polaka o bamberskich korzeniach przypomina o dziedzictwie przybyszy z pogranicza Frankonii i Bawarii. Nie tylko zajęli w Poznaniu miejsce ofiar jednej z epidemii, ale i dawali przykład solidnej roboty.

Wstrząsająca jest historia ofiary wypadku samochodowego. Paraliż nóg, walka o sprawność ruchową rąk i rozstanie z dziewczyną, którego przyczyną były męskie kompleksy – załamałoby wielu.

Tymczasem bohater (Sebastian Grek) „Graczy" wiruje na wózku we wspaniałych piruetach, z promieniującą od uśmiechu twarzą. Mówi, że żadnego losu nie da się odmienić. To wiemy i często nie przynosi nam żadnego pocieszenia. On przekonuje jednak, że dzięki wypadkowi z przeciętniaka stał się gwiazdą narodowej reprezentacji rugby. Spotkał kobietę życia, która nie ma problemu z jego inwalidztwem, a nawet widzi w nim polisę na wspólne życie.

Słuchamy  spowiedzi hazardzisty (Dorota Abbe gra mężczyznę). Przez lata wydawał wszystkie pieniądze, jakie zarabiał w warsztacie ojca czy jako szef firmy, którą w końcu okradł. Odrodził się, mając w perspektywie rozpad rodziny. Mówi, że aby zdefiniować siebie na nowo, trzeba sięgnąć dna i odbić się od niego. Dziś jest szczęśliwym człowiekiem.

„Gracze" pokazują rzutkich poznańskich przedsiębiorców. Pierwszy (Paweł Binkowski) zaczynał u boku Jana Kulczyka i uratował karierę Jacka Kaczmarskiego. Renegocjując jego umowę, doprowadził do wydania boksu z całym płytowym dorobkiem barda. Drugi (Andrzej Lajborek) jest pasjonatem kina, który w dobie transformacji postawił na ambitne filmy.

Jego opowieść o tym, jak zarabiał na „Titanicu", dysponując tylko jedną kopią i przewożąc jej półgodzinne części od kina do kina zgodnie z perfekcyjnie przygotowanym rozkładem jazdy, wywołuje salwy śmiechu i podziw. Nie załamał go nawet upadek branży. Znalazł kolejną pasję – lodowisko – i udowadnia, że zawsze można zarobić. Trzeba tylko chcieć. „Yes, you can".

Teatr
Wojna o teatr w Kielcach skończy się zarządem komisarycznym w Świętokrzyskiem?
Teatr
Ministra Wróblewska: Wojewoda świętokrzyski skontroluje konkurs w teatrze w Kielcach
Teatr
Drugi konkurs w kieleckim teatrze „ustawiony” pod osobę PiS z TVP Kielce?
Teatr
Czy „aniołek Kaczyńskiego” wywoła piekło w kieleckim Teatrze im. Żeromskiego?
Teatr
Czy władze Świętokrzyskiego ustawiały konkurs na dyrektora teatru w Kielcach?