Podczas gdy większość krajów Unii Europejskiej przyjęła bardzo restrykcyjną strategię walki z epidemią koronawirusa SARS-CoV-2, Szwecja wprowadziła tylko niewielkie ograniczenia w życiu publicznym.
Opinie naukowców z całego świata na temat szwedzkiego modelu walki (a w zasadzie jej braku) z koronawirusem są podzielone. Niektórzy uważają, że w obliczu pandemii to przejaw braku wyobraźni, inni z zainteresowaniem przyglądają się rozwojowi sytuacji, skłaniając się ku przekonaniu, że może polityka władz w Sztokholmie okaże się najbardziej skuteczna.
Życie toczy się „normalnie"
Wikingowie to byli twardzi ludzie, my jesteśmy ich potomkami – mówią mieszkańcy Sztokholmu, którzy wraz z pierwszymi promieniami wiosennego słońca wylegają na ulice miasta, by spotykać się pod gigantyczną figurą boga Thora na placu Mariatorget.
Tu nie widać paniki przed koronawirusem. Ludzie się tłoczą przy kawiarnianych stolikach wystawionych na skwerach. Dzieci beztrosko biegają po placach zabaw. Na północy Szwecji kurorty narciarskie mają komplety gości, a stoki są szczelnie wypełnione narciarzami. Słowem, pełna idylla, jakby pandemia nie miała do tego kraju żadnego dostępu.