– Dobrze byłoby wiedzieć, kto z pracowników służby zdrowia czy opiekunów ludzi starszych jest już odporny na wirusa – tłumaczy Jens Spahn (CDU), minister zdrowia, aby w kolejnym zdaniu przyznać, że nie ma naukowych dowodów, iż osoba po Covid-19 nie może zarazić się powtórnie.
Jednak Christian Drosten, znany wirusolog berlińskiej kliniki Charité, zapewnia, iż po przebyciu zakażenia odporność organizmu jednak powstaje. Nie wiadomo wprawdzie, na jak długo, ale zdaniem prof. Drostena na mniej więcej dwa lata. To mogłoby uwiarygodnić plany rządu.
Z kolei wirusolog z kliniki uniwersyteckiej w Bremie prof. Andreas Dotzauer zapewnia, że jedyne, co można w obecnej chwili stwierdzić, to obecność w organizmie przeciwciał, co jednak nie jest równoznaczne ze stanem bezwarunkowej odporności.
Podobnego zdania jest WHO, choć ostrzega, że rządy, wydając odpowiednie karty (covid immunity passport), mogą wręcz przyczynić się do rozprzestrzenienia wirusa, gdyż ich posiadacze mogą błędnie uważać, że są bezpieczni. A tego nie potwierdzają badania.
Nie chodzi wyłącznie o argumenty natury medycznej. Osoby posiadające immunitet koronawirusowy musiałyby z natury rzeczy zostać zwolnione od obostrzeń czasu epidemii, co dawałoby im swego rodzaju przewagę nad resztą społeczeństwa np. na rynku pracy. Takie i podobne problemy etyczne powinna rozwiązać państwowa Rada Etyki, do której minister Spahn zwrócił się z prośbą o opinię.
– W sytuacji gdy wiele osób poddanych kwarantannie obawia się o pracę, szybko pojawi się czarny rynek fałszywych kart identyfikacyjnych. Jednocześnie młodzi ludzie mogą próbować zarazić się wirusem, aby uzyskać odpowiedni dokument – zwracał uwagę „Süddeutsche Zeitung", analizując plany rządu Chile, jeszcze zanim zajął się nimi rząd Angeli Merkel.