Miesiąc po pożarze, który niemal doszczętnie zniszczył obóz Moria, pozostawiając blisko 13 tys. osób bez dachu nad głową, uchodźcy są dalecy od zadowolenia z warunków panujących w nowym, mniejszym obiekcie w pobliżu.
- Nowy obóz jest gorszy od Morii - mówi 17-letni Murtaza z Afganistanu. - Tam są tylko namioty. Nie ma lekarstw, nie ma prądu do gotowania, nikt nie wie, co się stanie, gdy zacznie padać - dodaje.
Uchodźcy nie mają dostępu do bieżącej wody. Jest im dostarczana ciężarówkami. Kąpią się i piorą swoje ubrania na pobliskich plażach. Władze zapewniają, że na miejscu jest dostęp do toalet, ale zdaniem mieszkańców są one zawsze brudne, dlatego wiele osób woli do tego celu korzystać z morza.
- Nie mamy żadnych pryszniców, ani wystarczającej ilości toalet. Chcę wrócić do domu - mówi Ibrahim, azylant z Burundi. Jak wielu innych, stracił swój dobytek w pożarze Morii.
Aby uzupełnić zapasy żywności, muszą chodzić do najbliższego supermarketu. Ich obecność nie podoba się natomiast okolicznym mieszkańcom.
W związku z pożarem aresztowano sześciu młodych Afgańczyków. Zaprzeczają, by mieli związek z podpaleniem.
Koronawirus w obozie
W Morii ponad 30 osób uzyskało dodatni wynik na obecność koronawirusa. W nowym obozie takich osób jest już ponad 240. Niemal 90 przebywa w izolacji.
W obozie mieszka obecnie około 8,5 tys. uchodźców.
Na początku tego roku władze Grecji podkreśliły, że potrzebne są nowe, bezpieczniejsze obozy na wyspach, aby odizolować tysiące przebywających tam osób ubiegających się o azyl od wirusa. Lokalni urzędnicy i mieszkańcy wyspy sprzeciwiają się temu pomysłowi.
Konkurs dla startupów i innowacyjnych firm