Film "300" bije obecnie w Ameryce rekordy popularności. Tylko w pierwszy weekend wyświetlania zarobił ponad 71 mln dolarów. To epicka opowieść o heroicznym boju około 300 Spartan z gigantyczną armią Persów, która usiłowała dokonać inwazji na Helladę.
Choć do bitwy pod Termopilami doszło blisko 2,5 tys. lat temu (w roku 480 przed Chrystusem), film wzbudził gwałtowne emocje w Iranie. -Ten obraz wypacza historię naszego kraju, to obraza dla naszej cywilizacji -ogłosił Dżakwad Szamakdari, doradca irańskiego prezydenta.
Grupa irańskich parlamentarzystów złożyła w tej sprawie oficjalny protest do swojego MSZ i Rady Strażników Rewolucji. W efekcie władze Iranu wydały ostre oświadczenie: "Żaden rząd nie mógłby zaakceptować czegoś takiego. Uważamy to za wrogi krok, który jest elementem wypowiedzianej nam kulturowej i psychologicznej wojny".
Film oburzył również irańską prasę. Według dziennika "Ayandeh-No" "Hollywood wypowiedział wojnę Iranowi". "Chce się wmówić widzom, że Iran, który należy obecnie do osi zła, od zawsze był źródłem wszystkiego, co najgorsze" -napisał dziennikarz gazety, sugerując, że film został zrobiony na zlecenie Białego Domu.
Irańczycy oficjalnie zwrócili się do wszystkich muzułmańskich krajów, by nie dopuściły filmu do dystrybucji na swoim terytorium. W Internecie zbierane są podpisy pod specjalną petycją. "Film przedstawia Irańczyków jako potwory, które wyłażą z ciemności, by zniszczyć grecką cywilizację" - piszą autorzy protestu, przekonując, że w roku 480 "Iran (nazywany przez Greków Persją)" był wspaniale rozwiniętą, tolerancyjną cywilizacją.