Według brytyjskiego „Timesa”, Ojciec Święty rozważa dokonanie w Kościele kolejnego „dramatycznego zwrotu”. Po przywróceniu do łask mszy łacińskiej chce upowszechnić używanie chorału gregoriańskiego i barokowej muzyki liturgicznej, od których Kościół odszedł po Soborze Watykańskim II (1962 – 1965 r.).
W specjalnym przesłaniu do biskupów i księży Bazyliki Świętego Piotra uczulił ich, żeby w kwestii muzyki „kontynuowali tradycję”. Odwołał się przy tym do czasów pontyfikatu Grzegorza Wielkiego (590 – 604 r.), który zebrał melodie chorału.Chorał gregoriański przywrócił już nowy dyrektor chóru Bazyliki ojciec Pierre Paul. „Times” napisał, że niedługo ma też zostać dokonana zmiana na stanowisku dyrektora chóru w Kaplicy Sykstyńskiej.
Niewykluczone, że działania te są początkiem próby pozbycia się z kościołów muzyki nowoczesnej. Wskazują na to wypowiedzi wielu bliskich współpracowników papieża, który znany jest z wielkiej miłości do tradycyjnej muzyki liturgicznej.Prałat Valentin Grau, szef Pontyfikalnego Instytutu Muzyki Liturgicznej, powiedział ostatnio, że do kościelnej muzyki wkradło się wiele „dewiacji”.
– Jak daleko jesteśmy od jej prawdziwego ducha! Jak możemy znosić straszną falę arogancji i absurdalnych profanacji, które dostały się do naszych nabożeństw – oświadczył.Zastrzeżenia te dotyczą w szczególności kościołów na Zachodzie, gdzie księża prześcigają się we wprowadzaniu do mszy kolejnych „urozmaiceń”. Na przykład w szwajcarskiej miejscowości Wuppenau odprawiane są tzw. msze błazeńskie. Przebranym za klaunów, wygłupiającym się wiernym przygrywa tam orkiestra cyrkowa.
Ksiądz Marcelo Rossi z Brazylii odprawia rockowe msze na świeżym powietrzu, a austriacki ruch Find-fight-follow urządza nabożeństwa w takt muzyki dance (tańczący w kościele tłum oświetlają kolorowe pulsujące światła). Nieco bardziej konserwatywny jest ksiądz z austriackiego Mühl-kreis, który podczas mszy gra na harmonii.