Dalajlama, czyli ważenie praw człowieka

Informacja, że Benedykt XVI nie przyjmie w grudniu Dalajlamy, wywołała protesty. Chór obrońców praw człowieka już zarzucił papieżowi, że dla interesów Kościoła gotów jest poświęcić prawa człowieka. Że odrzuca linię Jana Pawła II, zgodnie z którą od dyplomacji ważniejsze było świadectwo.

Aktualizacja: 27.11.2007 11:50 Publikacja: 26.11.2007 22:09

W tle niedoszłego spotkania głowy Kościoła katolickiego z buddyjskim przywódcą są oczywiście Chiny. Państwo wciąż dalekie od demokratycznych standardów, od lat zwalczające wszelkie przejawy narodowej i religijnej tożsamości 4,5-milionowej buddyjskiej mniejszości tybetańskiej.

Ale chińskie władze – o czym zdają się nie pamiętać niektórzy obrońcy praw człowieka – z zaciekłością walczą przecież także z wyznawcami innych religii. Około 8 milionów katolików w Chinach, związanych z podziemnym Kościołem lojalnym wobec Watykanu, podlega od dawna prześladowaniom. Kolejnych 5 milionów jest poddanych ścisłej politycznej kontroli w oderwanym od Stolicy Apostolskiej „kościele patriotycznym".

Warto, aby ci, którzy domagają się dziś od Benedykta XVI spotkania z Dalajlamą, spojrzeli na sytuację w Chinach przez pryzmat wyznawanych przez siebie wartości. Czy z czystym sumieniem mogą dziś stwierdzić, że prawa obywatelskie milionów uciśnionych Tybetańczyków są więcej warte niż prawa milionów represjonowanych chińskich katolików? A jeśli tak, to jakiej moralnej wagi używają, aby porównać wartość praw człowieka?

Bądźmy szczerzy. Decyzja papieża, aby przyjąć w Watykanie Dalajlamę, niemal na pewno nie zmieniłaby sytuacji mieszkańców Tybetu, mogłaby natomiast zaprzepaścić realne szanse na poprawę sytuacji chińskich katolików.

Szczególnie dziś, gdy władze w Pekinie przed olimpiadą 2008 roku dają sygnały, że gotowe są na znormalizowanie stosunków z Watykanem i sugerują, że zgodzą się na zjednoczenie podzielonego Kościoła w Chinach.

A na koniec spróbujmy spojrzeć na problem z czysto ludzkiego punktu widzenia.

W jaki sposób obrońcy praw człowieka, którzy dziś wzywają Benedykta XVI do spotkania z Dalajlamą, odpowiedzą chińskim katolikom na pytanie, dlaczego ich papież, najwyższy autorytet religijny i moralny, miałby przehandlować ich prawo do swobodnego wyznawania wiary za popularność wśród europejskich intelektualistów?

Skomentuj na blog.rp.pl

W tle niedoszłego spotkania głowy Kościoła katolickiego z buddyjskim przywódcą są oczywiście Chiny. Państwo wciąż dalekie od demokratycznych standardów, od lat zwalczające wszelkie przejawy narodowej i religijnej tożsamości 4,5-milionowej buddyjskiej mniejszości tybetańskiej.

Ale chińskie władze – o czym zdają się nie pamiętać niektórzy obrońcy praw człowieka – z zaciekłością walczą przecież także z wyznawcami innych religii. Około 8 milionów katolików w Chinach, związanych z podziemnym Kościołem lojalnym wobec Watykanu, podlega od dawna prześladowaniom. Kolejnych 5 milionów jest poddanych ścisłej politycznej kontroli w oderwanym od Stolicy Apostolskiej „kościele patriotycznym".

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1165
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1164
Świat
Swiatłana Cichanouska: Jesteśmy otwarci na dialog z reżimem Łukaszenki
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1162
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1161
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne