Holandia ma 2460 potwierdzonych chorych na koronawirusa i 76 ofiar śmiertelnych. Tylko w środę przybyło 409 chorych i 18 przypadków śmiertelnych. Na razie jednak nie zmienia strategii budowania „odporności stada", podobnej do tej stosowanej przez Wielką Brytanię. Jest jedynym krajem UE, który nie decyduje się na zamykanie ludzi w domach.
Na razie rząd w Hadze zamknął szkoły oraz bary i restauracje. Przyznaje jednak, że jeśli chodzi o tę drugą decyzję, to podjął ją głównie z powodu turystów, a szczególnie Belgów, którzy w ostatni weekend zalali holenderskie restauracje, po zamknięciu zarządzonym w Belgii. Gdy zdecydował o zamknięciu restauracji, to do listy dołączył też coffee shopy, czyli miejsca, gdzie legalnie można zaopatrzyć się w marihuanę i haszysz. Po tym jednak, jak tuż przed planowanym zamknięciem przed narkotykowymi przybytkami, utworzyły się gigantyczne kolejki, rząd zmienił zdanie i coffe shopy pozostaną otwarte.
Władze nie stawiają blokad na granicach, nie zamykają sklepów i zakładów usługowych, nie nakazują telepracy, nie każą obywatelom pozostawać w domach. Mówią o myciu rąk, trzymaniu bezpiecznego dystansu, unikaniu imprez itp., ale to wszystko tylko zalecenia, a nie obowiązkowe wytyczne. W poniedziałkowym orędziu do narodu, pierwszym, odkąd został premierem dziesięć lat temu, Mark Rutte powiedział o budowaniu „zbiorowej odporności" i odrzucił stosowaną przez inne kraje strategię totalnego izolowania ludzi.
– W tej strategii musielibyśmy zamknąć kraj na rok albo nawet dłużej. Bo po zniesieniu restrykcji wirus wróciłby natychmiast – powiedział premier. Jego pomysł budowania „odporności stada", czyli pozwolenia na zarażenie się jak największej grupy ludzi, żeby zbudować odporność grupową, spotkał się z natychmiastową krytyką, dlatego dwa dni później premier zmienił retorykę, ale nie decyzje. W czasie debaty w parlamencie podkreślił, że „odporność stada" nie jest celem, lecz efektem ubocznym holenderskiego podejścia. Zasadniczo celem jest, jak wszędzie indziej, spłaszczenie krzywej wzrostu zachorowań, tak aby służba zdrowia nadążała z leczeniem chorych. A w międzyczasie ludzie mają nabierać odporności, przy czym ci bardziej wrażliwi byliby izolowani.