– Mamy kilka miesięcy na zebranie 170 tys. podpisów, co zmusi władze miasta do przeprowadzenia referendum – mówi Christopher Lehmann, przewodniczący inicjatywy obywatelskiej Pro Reli (Za religią). Z badań wynika, że większość mieszkańców stolicy Niemiec opowiada się za przywróceniem religii do szkół. Jest ona przedmiotem obowiązkowym w całych Niemczech, z wyjątkiem, tradycyjnie, Bremy i – od dwu lat – Berlina.
Rządząca stolicą Niemiec koalicja złożona z SPD i postkomunistycznej PDS zadecydowała, że miejsce religii zajęła etyka. Nauka religii stała się przedmiotem fakultatywnym, na którego lekcjach stale maleje liczba uczniów. Wspierana przez Kościoły chrześcijańskie, środowiska muzułmańskie i żydowskie organizacja Pro Reli zamierza zmienić ten stan rzeczy.
– Domagamy się prawa wyboru. Każdy uczeń oraz jego rodzice mieliby prawo decydować, czy religia, czy też etyka będzie ich przedmiotem obowiązkowym – mówią przedstawiciele Pro Reli. Senat, czyli rząd Berlina, nie chce o tym słyszeć. Argumentuje, że w niezwykle różnorodnym etnicznie mieście konieczne jest wpajanie uczniom zasad tolerancji, co jest zadaniem lekcji etyki.
– To prawdziwy Kulturkampf – oceniają niemieckie media stanowisko Senatu i przypominają zmagania kanclerza Bismarcka z Kościołem katolickim.Pro Reli zapewnia, że nie będzie żadnych problemów ze zdobyciem wymaganej liczby podpisów z żądaniem referendum. Miałoby się odbyć w czerwcu przeszłego roku wraz z wyborami do Parlamentu Europejskiego, co ma zagwarantować wymaganą frekwencję.