Podjęcie działań zapowiedziało już Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. – Koncepcja Domu Historii Europy nie może być pozostawiona bez echa. Fundamentalną sprawą dla naszego resortu jest obrona prawdy historycznej, traktowana w kategoriach obrony racji stanu państwa polskiego – powiedziała „Rz” rzeczniczka ministerstwa Iwona Radziszewska.
W projekcie muzeum brakuje ważnych wydarzeń polskiej historii. Nie ma w nim mowy o powstaniu warszawskim, wojnie polsko-bolszewickiej ani zaborach. Polska pojawia się w liczącym 25 stron dokumencie zaledwie kilka razy. Na przykład przy okazji paktu Ribbentrop- Mołotow czy wybuchu II wojny światowej.
Więcej miejsca dla naszego kraju znalazło się tylko raz. Cały akapit poświęcono „Solidarności”, która pod wodzą Lecha Wałęsy „otwarcie przeciwstawiła się wiodącej roli partii komunistycznej”. Wspomniano również o roli Jana Pawła II.Ta część polskiej historii kończy się na stanie wojennym. Nie ma mowy o Polsce we fragmencie dotyczącym upadku komunizmu w 1989 roku. Za wydarzenie symboliczne dla tego procesu uznano upadek muru berlińskiego.
Część krytyków zwraca uwagę, że jeszcze większą wadą dokumentu jest bardzo krytyczna ocena Kościoła i chrześcijaństwa. Religia ta przedstawiona została jako przeszkoda dla rozwoju cywilizacyjnego Europy. Również w innych miejscach widać, że autorom bliskie jest laickie, radykalne spojrzenie na historię Europy, rozpowszechnione szczególnie we Francji i Niemczech.
[srodtytul]„Niemcy próbują zamazać swoje winy”[/srodtytul]