Wciąż jesteśmy najpotężniejszym i najbogatszym narodem na Ziemi

Przemówienie inauguracyjne prezydenta Baracka Obamy. Drodzy współobywatele. Stoję tu dziś przed wami w pokorze w obliczu ciężaru wyzwań, które nas czekają, wdzięczny za zaufanie, którym mnie obdarzyliście, mając w pamięci poświęcenie naszych przodków

Aktualizacja: 21.01.2009 06:51 Publikacja: 21.01.2009 05:15

Barack Obama: Niech Bóg błogosławi was wszystkich! Niech Bóg błogosławi Amerykę!?

Barack Obama: Niech Bóg błogosławi was wszystkich! Niech Bóg błogosławi Amerykę!?

Foto: Reuters

Red

Dziękuję prezydentowi Bushowi za jego służbę dla narodu, oraz za jego wielkoduszność i współpracę podczas okresu przekazywania władzy.

44 Amerykanów złożyło już prezydencką przysięgę. Jej słowa zostały wypowiedziane w czasach wznoszących się fal dobrobytu i spokojnych wód pokoju. Od czasu do czasu przysięga była składana także na tle zbierających się chmur i rozszalałych sztormów. Wtedy Ameryka przetrwała nie z powodu umiejętności czy wizji osób na wysokich stanowiskach, tylko dlatego, że my, zwykli ludzie, pozostaliśmy wierni ideałom naszych przodków i fundamentom amerykańskiej demokracji. Tak było w przeszłości. Tak powinno być także w przypadku tej generacji Amerykanów.

[srodtytul]Sprostać wyzwaniom [/srodtytul]

To, że znajdujemy się w samym centrum poważnego kryzysu, chyba każdy wie. Nasz naród prowadzi wojnę przeciwko daleko sięgającej sieci przemocy i nienawiści. Nasza gospodarka jest mocno osłabiona wskutek chciwości i braku odpowiedzialności niektórych oraz po części wskutek tego, że nie potrafiliśmy dokonać trudnych wyborów, by przygotować naród na nadejście nowych czasów.

Ludzie stracili domy, miejsca pracy, przedsiębiorstwa zbankrutowały. Nasza opieka zdrowotna jest zbyt kosztowna, zbyt wiele osób nie otrzymuje wykształcenia w naszych szkołach, a każdy kolejny dzień przynosi nowe dowody na to, że sposób, w jaki używamy naszych źródeł energii, wzmacnia naszych wrogów i zagraża naszej planecie. To są wskaźniki kryzysu i można je poddać analizie statystycznej. Co się nie da zmierzyć za pomocą wskaźników statystycznych, ale co jest mimo to głęboko odczuwalne, to spadek zaufania w całym kraju – wszechobecny lęk, że upadek Ameryki jest nieunikniony, że następna generacja będzie musiała obniżyć swe oczekiwania.

Dziś mówię wam, że wyzwania, które przed nami stoją, są realne, poważne i jest ich wiele. Nie sprostamy im łatwo ani szybko. Ale wiedz Ameryko, że im sprostamy.

[srodtytul]Wspólne cele[/srodtytul]

Dziś zebraliśmy się tu, ponieważ wybraliśmy nadzieję zamiast lęku, wspólne cele zamiast sporów i niezgody. Dziś się zebraliśmy, by obwieścić koniec drobnych skarg i fałszywych obietnic, wzajemnego obwiniania się i wyrzec się dogmatów, które przez zbyt długi czas dławiły naszą politykę.

Wciąż jesteśmy młodym narodem, jednak – cytując słowa Biblii – nadszedł czas, by wyzbyć się tego, co dziecinne. Nadszedł czas, by odnowić wierność naszemu duchowi, by wybrać lepszą historię, by dalej nieść ten drogocenny dar, tą szlachetną ideę przekazywaną z pokolenia na pokolenie, tę boską obietnicę, że wszyscy są równi, wolni oraz że każdy ma prawo dążyć do pełnej realizacji osobistego szczęścia.

[srodtytul] Czeka nas praca [/srodtytul]

Podkreślając wielkość naszego narodu, mamy świadomość, że wielkość ta nigdy nie jest dana. Że trzeba na nią zapracować. W naszej podróży nie szliśmy na skróty, nie godziliśmy się na mniej, niż nam się należało. To nie była droga dla tchórzliwych – tych, którzy zamiast pracy wolą rozrywkę, lub szukają tylko przyjemności wynikającej z bogactwa i sławy. Tą długą, ciernistą drogą ku dobrobytowi i wolności podążyli ci, którzy byli gotowi podjąć to ryzyko, ludzie czynu. Niektórzy z nich byli chwaleni za swe dokonania, większość jednak pozostała anonimowa.

Dla nas spakowali swój nędzny dobytek i przekroczyli ocean w poszukiwaniu nowego, lepszego życia. Dla nas walczyli i umierali w takich miejscach, jak Concord i Gettysburg, w Normandii i Khe Sahn.

Raz za razem ci mężczyźni i te kobiety walczyli, poświęcali siebie, swe życie, pracowali aż ich ręce były zupełnie zniszczone, byśmy mogli żyć lepiej. Oni rozumieli, że Ameryka jest czymś więcej niż sumą naszych indywidualnych ambicji, że stoi ponad różnicami wynikającymi z pochodzenia, bogactwa czy poglądów.

Tę podróż musimy dziś kontynuować. Wciąż jesteśmy najlepiej prosperującym, najpotężniejszym narodem na Ziemi. Nasi pracownicy nie są dziś mniej wydajni niż przed wybuchem kryzysu. Nasze umysły są dziś równie zdolne do innowacji, a nasze towary i usługi równie potrzebne jak w zeszłym tygodniu, w zeszłym miesiącu czy w zeszłym roku. Nasze możliwości pozostają te same. Jednak czas tolerancji, czas chronienia interesów wąskich grup społecznych, czas odkładania nieprzyjemnych decyzji na później się skończył.

Zaczynając od dziś, musimy się podnieść, otrząsnąć z kurzu i wznowić pracę nad odnową Ameryki. Gdzie byśmy nie spojrzeli, czeka na nas praca. Stan naszej gospodarki wymaga bezzwłocznych odważnych działań. Będziemy działać – nie tylko by stworzyć nowe miejsca pracy, ale również, by stworzyć nowy fundament wzrostu gospodarczego.

Zbudujemy mosty i drogi, linie elektryczne i cyfrowe, które nas łączą i napędzają nasz handel. Oddamy nauce należne jej miejsce, skorzystamy z cudów techniki, by podnieść jakość opieki zdrowotnej, obniżając równocześnie jej koszty. Zaprzęgniemy słońce, wiatr i ziemię, by ich siłą napędzić nasze samochody i fabryki. Przekształcimy nasze szkoły i uniwersytety, by dostosować je do nowej ery. To wszystko możemy zrobić. I to wszystko zrobimy.

[srodtytul]Mądrze wydawać publiczne pieniądze [/srodtytul]

Niektórzy kwestionują dziś skalę naszych ambicji. Sugerują, że nasz system nie wytrzyma zbyt wielu wielkich planów. Ale ich pamięć jest krótka. Zapomnieli o tym, czego ten kraj już dokonał, i co wolni ludzie mogą osiągnąć, kiedy wyobraźnia łączy się ze wspólnym celem, a konieczność z odwagą.

[wyimek]Nasza gospodarka jest mocno osłabiona wskutek chciwości i braku odpowiedzialności[/wyimek]

Cynicy nie rozumieją, że świat się zmienił. Że polityczne spory, które zajmowały nas tak długo, nie mają już znaczenia. Pytanie, które dziś sobie zadajemy nie brzmi: czy nasz rząd jest zbyt duży czy zbyt mały, ale czy wypełnia swoje zadania. Czy pomaga rodzinom znaleźć pracę za godziwą pensję, zapewnia im opiekę, na którą mogą sobie pozwolić i godną emeryturę. Jeśli odpowiedź brzmi: “tak”, wtedy będziemy szli do przodu. Jeśli “nie” – zlikwidujemy te programy rządowe.

Ci, którzy zarządzają publicznymi funduszami, będą rozliczani – by mądrze wydawali pieniądze, by zreformowali złe nawyki i prowadzili czyste interesy. Tylko wtedy możemy przywrócić żywotne zaufanie między ludźmi i rządem.

Dziś również nie zadajemy sobie pytania, czy rynek może stanowić dobrą lub złą siłę. Jego moc generowania bogactwa i szerzenia wolności jest niezrównana, ale kryzys finansowy przypomniał nam, że bez czujnego nadzoru, rynek może się wymknąć spod kontroli i że naród nie może prosperować długo, jeśli faworyzuje tylko bogatych.

Sukces naszej gospodarki zawsze zależał nie tylko od wielkości naszego produktu krajowego brutto, ale od rozmiarów naszego dobrobytu, od naszych możliwości dawania równych szans każdemu, kto tego chce. Nie w ramach pomocy charytatywnej, ale dlatego, że jest to najpewniejsza droga do naszego wspólnego dobra.

[srodtytul] Siła przykładu[/srodtytul]

Jeśli chodzi o naszą wspólną obronę, odrzucamy fałszywy wybór między naszym bezpieczeństwem a naszymi ideałami. Nasi ojcowie założyciele, którzy stali przed niebezpieczeństwami, które ledwo jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, ułożyli kartę praw, by zapewnić praworządność i przestrzeganie praw człowieka. Kartę, przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Te ideały wciąż oświecają świat i nie porzucimy ich bez względu na korzyści.

[wyimek]Ameryka jest przyjacielem każdego człowieka, który chce przyszłości w pokoju i godności[/wyimek]

Niech wszystkie inne narody i rządy, które dziś na nas patrzą – od wielkich stolic po małą wioskę, w której urodził się mój ojciec – wiedzą, że Ameryka jest przyjacielem każdego narodu i każdego człowieka, który chce przyszłości w pokoju i godności. Jeszcze raz jesteśmy gotowi stać na czele.

Przypomnijcie sobie, że wcześniejsze pokolenia walczyły z faszyzmem i komunizmem nie tylko pociskami i czołgami, ale silnymi sojuszami i trwałymi przekonaniami. One rozumiały, że sama nasza potęga nie jest w stanie nas ochronić ani nie upoważnia nas do robienia tego, co chcemy. Przeciwnie. Wiedziały, że nasza potęga rośnie dzięki temu, że jest wykorzystywana rozważnie. Nasze bezpieczeństwo wynika zaś ze słuszności naszej sprawy, siły naszego przykładu i ograniczających nas pokory i powściągliwości.

[srodtytul]Nowa era pokoju[/srodtytul]

Stoimy na straży tego dziedzictwa. Kierowani tymi zasadami możemy stawić czoła nowym zagrożeniom, które wymagają nawet jeszcze większego wysiłku, większej współpracy i zrozumienia między narodami. Rozpoczniemy odpowiedzialne przekazywanie Iraku jego narodowi i doprowadzimy do ciężko wypracowanego pokoju w Afganistanie.

Ze starymi przyjaciółmi i dawnymi wrogami będziemy pracować bez wytchnienia, by zmniejszyć zagrożenie nuklearne i odepchnąć widmo globalnego ocieplenia. Nie będziemy przepraszać za nasz styl życia ani nie będziemy się wahać stanąć w jego obronie. Tym, którzy chcą osiągnąć swoje cele, stosując terror i mordując niewinnych, mówimy – nasz duch jest silniejszy i nie damy się złamać. Nie powstrzymacie nas, to my was pokonamy.

Wiemy, że naszym dziedzictwem jest siła, a nie słabość. Jesteśmy narodem chrześcijan i muzułmanów, Żydów i Hindusów, a także ateistów. Ukształtował nas każdy język i kultura, która pochodzi z każdego zakątka Ziemi. I ponieważ doświadczyliśmy goryczy wojny domowej i segregacji rasowej – wyszliśmy z tego ciemnego rozdziału historii silniejsi i bardziej zjednoczeni. Dlatego wierzymy, że dawne nienawiści pewnego dnia przeminą, że granice plemienne wkrótce znikną, że – gdy świat staje się mniejszy – ujawni się nasze wspólne człowieczeństwo. I że Ameryka musi odgrywać swoją rolę w nowej erze pokoju.

[srodtytul]Do muzułmanów[/srodtytul]

Zwracam się do krajów muzułmańskich: Ameryka poszukuje nowej drogi opartej na wzajemnych interesach i wzajemnych szacunku. Przywódcom, którzy szukają konfliktów lub winią Zachód za choroby swojego społeczeństwa, mówię – wiedzcie, że wasze narody was ocenią za to, co jesteście w stanie zbudować, a nie za to, co zniszczycie.

Wy, którzy utrzymujecie władzę dzięki korupcji i oszustwom, a także uciszaniu opozycji, wiedzcie, że znajdujecie się po złej stronie historii, ale my wyciągniemy rękę, jeśli tylko chcecie rozluźnić waszą pięść.

Mieszkańcom ubogich krajów obiecujemy, że będziemy pracowali u waszego boku, aby wasze farmy rozkwitły a czysta woda popłynęła [w waszych kranach – przyp. red.]. Obiecujemy nakarmić głodujących i zaspokoić głód wiedzy. A tym narodom, które – tak jak nasz – cieszą się względną obfitością, mówimy, że nie możemy już pozwolić sobie na obojętność wobec cierpień, które mają miejsce poza naszymi granicami. Nie możemy już również konsumować zasobów tej planety bez oglądania się na skutki. Świat się zmienił, my też musimy się zmienić.

[wyimek]Doświadczyliśmy goryczy segregacji rasowej i wyszliśmy z tego ciemnego rozdziału historii silniejsi[/wyimek]

Choć patrzymy już w przyszłość, myślimy również z pokorną wdzięcznością, o tych dzielnych Amerykanach którzy – dokładnie w tym momencie – patrolują odległe pustynie i góry. Oni też mają nam coś dzisiaj do powiedzenia, tak samo jak polegli bohaterowie, którzy leżą w Arlington i szepczą do nas od wieków. Oddajemy im hołd nie tylko dlatego, że są strażnikami naszej wolności, ale dlatego, że ucieleśniają ducha służby. Gotowość do odnalezienia sensu w czymś większym niż oni sami. W tym momencie – momencie, który będzie decydujący dla generacji – ten duch musi zamieszkiwać w każdym z nas.

[srodtytul]Nasze zobowiązania [/srodtytul]

Los narodu nie zależy bowiem ostatecznie od tego, co rząd może i powinien zrobić, ale od wiary i determinacji Amerykanów. To wielka uprzejmość – wesprzeć nieznajomego. Bezinteresowność pracownika, który prędzej zmniejszy sobie ilość godzin pracy, niż zgodzi się na to, by jego kolega stracił zatrudnienie. To właśnie pozwoli nam przetrwać najczarniejszą godzinę. To odwaga strażaka, który szturmuje klatkę schodową wypełnioną dymem, ale także determinacja rodziców, by wyżywić dziecko. Wszystko to przesądza o naszym losie.

Wyzwania, przed którymi stoimy mogą być nowe. Również mechanizmy, za pomocą których stawimy im czoła, mogą być nowe. Ale wartości, od których zależy nasz sukces – ciężka praca, szczerość, odwaga, fair play, tolerancja i ciekawość, lojalność i patriotyzm – te sprawy są stare. Te sprawy są prawdziwe. To one były cichą siłą, która napędzała postęp, jaki zachodził w naszej historii. To, czego potrzebujemy, to powrót do tych praw. To, co jest wymagane od nas teraz, to nowa era odpowiedzialności.

Każdy Amerykanin powinien zrozumieć, że mamy zobowiązania wobec nas samych, naszego narodu i świata. Zobowiązania, których nie wypełniamy niechętnie, ale które przyjmujemy z radością. Wierzymy, że nie ma nic tak satysfakcjonującego ducha, tak definiującego nasze charaktery, jak poświęcenie się przez nas wszystkich trudnemu zadaniu.

Taka jest cena obywatelstwa. Takie jest źródło naszej pewności – wiedza, że Bóg wzywa nas do kształtowania niepewnego przeznaczenia. Takie jest znacznie naszej wolności i naszej wiary. Dlatego mężczyźni, kobiety i dzieci każdej rasy i każdej wiary mogą dołączyć do uroczystości na tej wspaniałej promenadzie i dlatego człowiek, którego ojciec mniej niż 60 lat temu mógł nie zostać obsłużony w miejscowej restauracji, może teraz stać przed wami i złożyć tę najbardziej świętą przysięgę.

[srodtytul]Dar wolności [/srodtytul]

Uczcijmy ten dzień pamięcią o tym, kim jesteśmy i jaką drogę przebyliśmy. W roku narodzenia Ameryki, podczas najzimniejszych miesięcy, mała grupa patriotów zebrała się przy dogasających ogniskach obozowiska, nad brzegami skutej lodem rzeki. Stolica została opuszczona. Wróg się zbliżał. Śnieg był splamiony krwią. W momencie, gdy wynik naszej rewolucji był najbardziej niepewny, ojciec naszego narodu rozkazał, aby ludziom odczytano następujące słowa: “Niech świat w przyszłości pamięta... Że w zimowym chłodzie, gdy nic nie miało szans przetrwać prócz nadziei i cnoty... Miasto i kraj, stając w obliczu zagrożenia, postanowiły mu sprostać”.

Ameryko, w obliczu obecnych zagrożeń, w trakcie tej zimy trudności, pamiętajmy o tamtych nieśmiertelnych słowach. Z nadzieją i prawością, stawmy jeszcze raz czoła lodowatym prądom i przetrwajmy to, co przyniesie sztorm. Niech dzieci naszych dzieci powiedzą, że gdy stanęliśmy przed wyzwaniem, nie zgodziliśmy się na to, żeby ta podróż dobiegła końca, że nie odwróciliśmy się plecami ani nie daliśmy się złamać. Z oczami wpatrzonymi w horyzont i łaskę Boską ponad nami, dalej nieśliśmy ten wspaniały dar wolności i dostarczyliśmy go bezpiecznie przyszłym generacjom.

Niech Bóg błogosławi was wszystkich. Niech Bóg błogosławi Amerykę!

[ul][li][i]Na podstawie Associated Press[/i][/li][/ul][ul][li][i]tłum. ryb, k. z., p. z.[/i][/li][/ul][ul][li][i]Śródtytuły pochodzą od redakcji[/i][/li][/ul]

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021