Gen. Mosze Jaalon – wicepremier i minister ds. strategicznych – miał wygłosić odczyt podczas charytatywnej kolacji urządzonej przez Narodową Fundację Żydowską. W ostatniej chwili jednak odwołał swój przylot. Zrobił to za radą prawników, którzy ostrzegli go, że po postawieniu stopy na brytyjskiej ziemi może się znaleźć w poważnych tarapatach.
Kilka propalestyńskich organizacji obrońców praw człowieka domaga się jego aresztowania. Chodzi o operację z 2002 roku, gdy Jaalon był dowódcą izraelskiej armii. Celem akcji był jeden z szefów Hamasu Salah Szehada. Podczas jego likwidacji zginęło 14 palestyńskich cywilów, w tym ośmioro dzieci.
Przypadek Jaalona nie jest odosobniony. W zeszłym tygodniu obrońcy praw człowieka domagali się aresztowania przebywającego na Wyspach izraelskiego ministra obrony Ehuda Baraka. Uratowało go przyznanie immunitetu. Swego czasu głośno było też o grupie izraelskich generałów, którzy odmówili wyjścia z samolotu, gdy się dowiedzieli, że na londyńskim lotnisku czeka na nich policja.
Jak informuje dziennik „Jedijot Achronot”, obecnie na całym świecie toczy się ponad 1000 spraw przeciwko przedstawicielom izraelskich władz i wojska. Od premierów poprzez ministrów i generałów na zwykłych żołnierzach kończąc. Wszyscy oni przed każdą zagraniczną podróżą muszą się radzić specjalnego rządowego zespołu prawników. Na ogół unikają Skandynawii, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii, gdzie ryzyko aresztowania jest największe.
– Wszystkie kraje powinny się zjednoczyć i ścigać tych zbrodniarzy. Niedługo w Polsce będzie Ehud Barak, polski sąd powinien się nim zająć! – powiedziała „Rz” Ewa Jasiewicz, Brytyjka o polskich korzeniach, która działa w ruchu Wolna Gaza.