Siergiej Naryszkin przyjechał do Kiszyniowa w sobotę. Mówił, że Rosja rozumie geopolityczne problemy Mołdawii, nie chce jednak, by ich rozwiązywanie szkodziło strategicznym stosunkom między obydwoma krajami. Wysłannik prezydenta Dmitrija Miedwiediewa nawiązał również do wyników wyborów parlamentarnych z 28 listopada, w których komuniści Vladimira Voronina otrzymali 40 procent poparcia.
– Ci, którzy podtrzymywali antagonizmy w stosunkach Mołdawii z Rosją, otrzymali odpowiednią ocenę – podkreślał wysłannik Kremla. Mołdawscy politolodzy twierdzą, że nieoczekiwana wizyta Naryszkina ma pomóc komunistom w rozmowach z liderami Sojuszu na rzecz Integracji Europejskiej o utworzeniu nowej koalicji.
W wywiadzie dla Radia Vocea Basarabiei publicysta Petru Bogatu mówił, że szef administracji prezydenta Miedwiediewa na rozmowy zaprosił przywódców trzech partii wchodzących w skład sojuszu. Przywódcę czwartej, premiera Vlada Filata, zignorował.
Po wyjeździe Naryszkina Voronin ogłosił utworzenie centrolewicowej koalicji z Partią Demokratyczną Mariana Lupu. Demokraci tego nie potwierdzili. Komuniści mają w 101-osobowym parlamencie 42 mandaty, Lupu – 15. Aby móc wybrać prezydenta, musieliby mieć jeszcze cztery głosy. – To da się załatwić – mówi Voronin.