Wybory rozpoczęły się w niedzielę rano, a skończą w poniedziałek o 15.00. Wyłonią nowe władze w blisko 1300 gminach i 11 prowincjach, w tym w Mediolanie, Neapolu, Bolonii, Turynie i Cagliari. Kwestie polityki lokalnej, szczególnie w dużych miastach, za sprawą agresywnej kampanii wyborczej z udziałem najważniejszych polityków koalicji rządzącej i opozycji zeszły na dalszy plan. Przez Włochy na wiecach i w programach TV w ciągu kilku ostatnich tygodni przetoczył się żenujący spektakl wzajemnych wyzwisk i szyderstw. Minister obrony Ignazio La Russa oświadczył, że kobiety w szeregach opozycji są brzydkie jak czarna noc. Berlusconi na wiecu rozszyfrował, dlaczego politycy opozycji są wiecznie wkurzeni (padło słowo o wiele ostrzejsze).

Dlatego, że muszą co ranka, myjąc się, spoglądać w lustro i to, co widzą, tak bardzo ich denerwuje. Premier dodał, że politycy opozycji w związku z tym nie myją się zbyt dokładnie. Ci, rewanżując się Berlusconiemu, wyzywali go od faszystów, złodziei i dziwkarzy. W Mediolanie obecna centroprawicowa burmistrz Letizia Moratti zarzuciła lewicowemu konkurentowi, Guliano Pisapii, kiedyś sympatyzującemu z terrorystami Czerwonych Brygad, że został skazany w młodości za kradzież samochodu. Zrobiła to w ostatnim zdaniu debaty telewizyjnej, gdy rywal nie mógł już się bronić. Zapomniała dodać, że w drugiej instancji sąd całkowicie oczyścił Pisapię z zarzutów. Takich i podobnych incydentów było bez liku. I z pewnością nie są to ostatnie słowa włoskiej klasy politycznej w tej kampanii, bo tam, gdzie w wyborach na burmistrza nikt nie otrzyma bezwzględnej większości głosów, za dwa tygodnie odbędą się balotaże.

Zdegustowani komentatorzy polityczni podkreślają, że tak wulgarnej, brudnej i głupiej kampanii wyborczej jeszcze we Włoszech nie było. Radzą Włochom (Sergio Romano w „Corriere della Sera" i Vittorio Feltri w „Libero"), by do końca miesiąca nie oglądali telewizji i zatkali sobie uszy. Ich zdaniem Berlusconi, opuszczony przez sojusznika Gianfranco Finiego, skompromitowany skandalem bunga-bunga i ciągany po sądach z oskarżeń o korupcję, celowo postawił wszystko na jedną kartę, przemieniając te wybory w referendum we własnej sprawie. Dwa tygodnie temu, gdy ostatni raz można było publikować sondaże, centroprawica miała szansę odbić Neapol, ale i stracić matecznik Berlusconiego – Mediolan. Zgodnym zdaniem włoskich analityków, jeśli pani Moratti przegra w Mediolanie, w jesieni dojdzie do przyspieszonych wyborów parlamentarnych.