Za kilka dni w niemieckich więzieniach nie będzie już ani jednego terrorysty Frakcji Armii Czerwonej (RAF). Jako ostatnia wyjdzie w tym tygodniu na wolność 54-letnia Birgit Hogefeld. Była przywódczynią tzw. trzeciej generacji RAF. Choć została skazana na dożywocie, miała jeszcze odsiedzieć za kratami dwa lata. Sąd zawiesił jednak resztę kary. Obyło się bez dyskusji i protestów, które jeszcze kilka lat temu towarzyszyły prośbom o ułaskawienie dwójki innych terrorystów Christiana Klara oraz Brigitte Monhaupt, przywódców drugiego pokolenia RAF. Większość społeczeństwa była przeciwna darowaniu im reszty kary. Decyzja należała do prezydenta, który uszanował opinie obywateli.
Zwolnienie Hogefeld nie wywołuje już emocji. – RAF to już część historii RFN i nie ma obaw, aby nastąpić miała jakakolwiek jej powtórka – twierdzi prof. Peter Grottian z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie. Jego zdaniem seria podpaleń setek drogich samochodów w Berlinie i Hamburgu w ostatnich latach czy wściekłe ataki lewaków na policję są chuligańskimi ekscesami i nie mają nic wspólnego z rewolucyjną ideologią RAF.
Frakcja Armii Czerwonej przez ćwierć wieku terroryzowała Niemcy i dopiero w roku 1998 przyznała się do porażki, zawiadamiając o swym rozwiązaniu. Do tej pory nie udało się wyjaśnić okoliczności i wykryć sprawców wszystkich aktów terroru, w których zginęły w sumie 34 osoby. Śmierć poniosło także 27 członków RAF. Na wolności znajduje się nadal czterech terrorystów.
Są poszukiwani listami gończymi jak za dawnych czasów. Należy do nich Daniela Klette, podejrzana o uczestnictwo w napadzie na transport pieniędzy, już po rozwiązaniu RAF. Badania DNA wykazały niezbicie, że była jednym z napastników, których łupem padło ponad milion marek (ok. 500 tys. euro). Ukrywała się podobno w Bagdadzie do wkroczenia wojsk amerykańskich w 2003 roku. Od tego czasu ślad po niej zaginął.
Tak jak po Erneście-Volkerze Staubie, który uczestniczył w zamachach na szefa Deutsche Banku, jednego z menedżerów Siemensa i w głośnym mordzie Detleva Karstena Rohweddera, szefa Agencji Powierniczej, która po zjednoczeniu Niemiec prywatyzowała majątek byłej NRD. Staub wykonywał rozkazy zwalnianej właśnie Hogefeld. Ona sama po zjednoczeniu ukrywała się na wschodzie Niemiec. Została zatrzymana w spektakularnej akcji na jednym z dworców kolejowych w 1993 roku. W strzelaninie zginął wtedy Wolfgang Grams, jej prawa ręka.